wtorek, 28 stycznia 2014

Marcin Baran Kłopoty z mlekiem dla kota.

O serii CZYTAM SOBIE pisałam już niejednokrotnie i zapewne jeszcze wiele razy napiszę, ponieważ uważam ją za bardzo ciekawą i potrzebną. Mamy tu trzy poziomy nauki. Dla każdego sześciolatka jest to idealna propozycja, by czytał samodzielnie, składał słowa czy zdania. Wszystko zależy od tego, na jakim etapie edukacji jest nasze dziecko. Poziom pierwszy to właśnie składanie słów i taka książeczka jest  na początek najlepsza. Mamy tu od 150 do 200 wyrazów w tekście, zdania są króciutkie, doskonałe do ćwiczenia, nie za trudne i nie pozwalające naszemu szkrabowi na nudę. Treść potrafi zainteresować malucha, rozbawić, przy okazji nauki mamy tu po prostu wyśmienitą zabawę! Seria skierowana jest głównie dla dzieci w wieku 5-7 lat, patronat honorowy objęła nad tym projektem Biblioteka Narodowa, akcję wspiera również sieć restauracji McDonald's. Całość zgodna jest z zaleceniami metodyków. Teksty pisane są dużą czcionką, przyjazną dziecku, które składa wyrazy literka po literce.
Marcin Baran już na okładce swojej historyjki ostrzega, że książka wciąga i uzależnia! Ilustratorka  Agnieszka Żelewska lubi koty, szczególnie te białe. Uwielbia spotykać się z dziećmi, rozmawiać z nimi i rysować. Czasami zajmuje się szyciem zabawek. Jej rysunki są kolorowe, wesołe, dba o każdy szczegół, nawet najdrobniejszy.
"Kłopoty z mlekiem dla kota" to opowieść o Adamie, który posiada zwierzątko, kotkę Madę. Oczywiście to białe stworzonko uwielbia pić mleko, a ponieważ dziwnym trafem okazuje się, że w domu i w sklepie mleka zabrakło, chłopiec próbuje zdobyć dla swojej ulubienicy napój w inny sposób. Jest pomysłowy i tak prędko się nie poddaje. Przy okazji uczy dzieci, że nie wolno załamywać rąk, tylko poszukiwać drogi, by zrealizować obrany wcześniej cel. Czy uda mu się zdobyć mleko dla Mady? Musicie koniecznie przeczytać i przekonać się, jak zakończy się ta przygoda!
Książeczka jest ciekawie napisana, czyta się ją szybko, a na końcu w nagrodę można sobie przykleić naklejkę, z napisem "Jestem super!" na przykład. Jest też dyplom sukcesu. To doskonała propozycja dla naszych milusińskich, naprawdę. Nie zniechęci, nie znudzi, a na pewno zainteresuje maluchy! Polecam całą serię, do książeczek wracamy zarówno z moim sześciolatkiem, jak i trzylatką, która pokazuje na rysunkach poszczególne przedmioty, kolory, i ona świetnie się bawi, gdy czytam jej te króciutkie teksty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz