Czytałam "I była miłość w getcie" już jakiś czas temu, ale teraz postanowiłam przypomnieć ją sobie, a przy okazji przedstawić także Wam. Okres II wojny światowej interesuje mnie szczególnie, chciałabym czytać jak najwięcej na ten temat. Ta książka ma piękny tytuł, naprawdę piękny. Opowiada o tym, że pomimo strasznych, okropnych przeżyć ludzie potrafili czuć do siebie nie tylko sympatię, kochali się i starali żyć normalnie, w miarę normalnie przynajmniej... Miłość bowiem może zdarzyć się w każdym miejscu, o każdej porze. Może na nas spaść w najmniej spodziewanym momencie. Wtedy, gdy już zwątpimy lub kiedy nie chcemy jej wcale, bo się na przykład obawiamy zranienia.
"Deda (...) . Taka nieśmiała dziewczynka została sama. I nagle się zakochała w jakimś chłopcu(...). Rozkwitła w tej miłości. Przez trzy miesiące żyła z tym chłopcem w wielkim szczęściu w mieszkaniu po aryjskiej stronie. Nic innego nie było po niej widać, tylko tę miłość. Każdy bez wyjątku, kto ją wtedy widział, mówił, że promieniała szczęściem."
Nie tylko jednak o miłości chciałam napisać. Najpierw, idąc za autorem, który odpowiada nam i samemu sobie na pewne pytania, takie jak: Dlaczego trzeba pamiętać i kto ma prawo o tym mówić, pisać?
"Nie mam prawa mówić w ich imieniu, bo nie wiem, czy ginęli z nienawiścią, czy katom przebaczali. I już nikt się tego nie dowie. Ale mam obowiązek czuwać, żeby pamięć o nich nie zaginęła. Wiem, że potrzebna jest pamięć o tych kobietach, dzieciach, ludziach starych i młodych, którzy odeszli w nicość, zostali zamordowani bez sensu i bez powodu. Wiem, że potrzebna jest pamięć o nich."
Chciałam jeszcze wspomnieć o tym, czego pojąć nie potrafię. Nie rozumiem bowiem, dlaczego nikt nie chciał pomóc, dlaczego wszyscy umywali ręce? Im więcej o tym myślę i czytam, tym bardziej mnie to dziwi.
"W ekstremalnych sytuacjach nawet strach nie usprawiedliwia, a bierność naprawdę staje się przestępstwem. Podczas wojny bierny był cały świat. Nie tylko Europa. Bierna była i Wielka Brytania, i Ameryka - chociaż nie musiały się bać. Roosevelt uznał Holokaust za ponoszone przez Żydów koszty wojny. Takie same, jak koszty ponoszone przez Francuzów czy Rosjan. Powiedział, że jak tylko wojna się skończy, to Żydów przestana mordować.
A przecież to nie było to samo. Te fabryki śmierci, w których masowo mordowano, wprowadziły pogardę dla życia ludzkiego. I ta pogarda dla życia przetrwała do dzisiaj."
Książkę przeczytałam dzięki Bibliotece Miejskiej w moim miasteczku KLIK> , cytaty pochodzą z powieści.
Super jest !
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo dobry pisarz z niego. W sensie twórca. Ale nie zazdroszczę mu przejść.
OdpowiedzUsuńja oczywiście też nie
UsuńCiężko się wypowiadać na ten temat, niemniej jedno jest pewne, że nic nie jest jednoznaczne w tej bolesnej historii Europy.
OdpowiedzUsuńA na miłość każdy czas jest dobry.)
z miłością oczywiście się zgadzam, podobnie jak z tym, że trudno mówić o okresie II wojny św.
Usuń