Iwona Banach "Lokator do wynajęcia"
Fragment czwarty.
"-Ile toto waży?-zapytał Noldi, gramoląc się z podłogi.-Tonę? Przecież to czołg, nie pies.
-Czołg, nie czołg, trochę za bardzo go utuczyłam, masz rację. Widzę, że jednak trochę się znasz!-pochwaliła staruszka.-Waży chyba z dziewięćdziesiąt kilo, ale nie przyszłam do was, żeby rozmawiać o Kruszynce, zabieram was na kolację.
-Nie, dziękujemy, jesteśmy zmęczeni i w ogóle.
Noldi i Miśka popatrzyli na siebie z rezygnacją. Nie mieli ochoty na kolację w towarzystwie dziwacznych sąsiadek.
-Czy ja was pytałam o zdanie? Jak mówię, że was zabieram, to zabieram. No już! Nie ociągać się-komenderowała staruszka.-Kolacja stygnie.
Chcąc nie chcąc, posłusznie ruszyli za kobietą. Oboje się głowili, dlaczego w ogóle do nich przyszła i po co przyprowadziła to wielkie psisko. Miśka wiedziała, że nowofundlandy są łagodne jak baranki, ale czy jego właścicielka też to wiedziała?
-Zagryzł już kogoś?-zagaił Noldi kurtuazyjnie, świadom, że należy to do dobrego tonu pośród wielbicieli psów.
Kobieta wzruszyła ramionami.
-O ludziach nie słyszałam, ale kilka owiec na pewno.
-To mógłby i człowieka?-Noldi patrzył na zwierzę z mieszaniną lęku i zachwytu.
-A czemu miałby nie móc? Jakby ktoś chciał się w nocy tu zakraść, to pewnie by zagryzł albo chociaż poturbował. Lepiej nie próbować.-Popatrzyła na Miśkę i Noldiego.-Wam też nie radzę się włóczyć po nocach-dodała znacząco.-Nasze posesje są połączone, więc biega po całym terenie."
Książka dnia.
Iwona Banach "Lokator do wynajęcia"
Fragment piąty, ostatni.
""-Mam nadzieję, że nie jesteście tymi, no, jak to się mówi, wandalami?-zapytała jedna z nich.-Bo my ich nie lubimy!
-Ależ droga pani! Jesteśmy spokojnymi ludźmi! Niczego nie niszczymy!-odparł obruszony Noldi, niepewny, czy jego wyczyny kuchenne można zaliczyć do wandalizmu.
-Nie, jej chodziło o tych, co jedzą tylko kiełki pokarm dla ptaków-wyjaśniła druga kobieta.
-A, to...-mruknęła Miśka-Nie, nie jemy pokarmu dla ptaków, stronimy tez od pokarmu dla rybek-dodała złośliwie. Zastanowiła się przez chwilę.-I tego, no... planktonu też nie jemy!
-Ale mięso jecie?
-O tak!-odparł Noldi.-Wszelkie mięso, w dużych ilościach.
-Czyli nie są wandalami-skwitowała jedna z kobiet."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz