niedziela, 4 stycznia 2015
Dasz radę, Marcelko. Marcin Pałasz.
Właśnie skończyłam czytać "Dasz radę, Marcelko". To ciepła, pełna empatii opowieść o dziewczynce ciężko doświadczonej przez los. Przed kilkoma laty uległa wypadkowi. Musiała jeździć na wózku inwalidzkim, to, czy będzie mogła chodzić stało pod znakiem zapytania. Na szczęście coraz lepiej radziła sobie ze wszystkimi ćwiczeniami i wózek dosyć szybko "poszedł w odstawkę". Zaczęła poruszać się najpierw za pomocą dwóch kul, a później już tylko jednej. Rehabilitacja przynosiła spodziewany skutek, z dnia na dzień zdrowie dziewczynki ulegało znacznej poprawie. Wszystko byłoby naprawdę cudownie, gdyby nie to, jak traktowała Marcelkę "koleżanka" z klasy. Obelżywe uwagi pod adresem naszej uroczej bohaterki przygnębiały ją i smuciły, wiele razy płakała przez Nikolę, która pozbawiona była jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Uważała się za najmądrzejszą i najlepszą, słabszą Marcelkę nazywała "Kuternogą", a inni uczniowie klasy bali się jej przeciwstawić.
Pewnego dnia do domu naszej małej sympatycznej dziewczynki trafił śliczny piesek. Czy mama Marcelki zgodzi się, by z nimi zamieszkał? I czy cokolwiek dzięki temu się zmieni na lepsze? Jak zakończy się ta konfliktowa i mało wesoła sytuacja z niegrzeczną i źle wychowaną rówieśnicą kulejącej małej?
Naprawdę polecam wszystkim dzieciom, a szczególnie dziewczynkom, które uwielbiają zwierzątka. Każde dziecko o wrażliwym serduszku pokocha tę opowieść.
Marcin Pałasz opisał w sposób ciekawy i pouczający temat przyjaźni. Poruszył w swojej historii wiele interesujących problemów, jak wykluczenie, samotność, zazdrość. Kto w tej opowieści okaże odwagę, kto postąpi rozważnie, a kto wykaże się kompletną głupotą i brakiem wrażliwości?
To lektura idealna dla naszych pociech, aktualna, zdecydowanie "na czasie". Już w szkole podstawowej możemy spotkać się bowiem z podobnymi problemami, bo teraz dzieci są zupełnie inne, pozbawione empatii, skrupułów, bezmyślne. Na szczęście nie wszystkie, ale przecież tak wiele zależy od nas, ich rodziców, od tego, czego ich nauczymy, jaką drogę im wskażemy.
Zdecydowanie polecam. Czyta się szybko, bo duża czcionka jest doskonale przystosowana do możliwości dziecka, które dopiero rozpoczyna przygodę z literaturą. Poza tym treść jest zrozumiała i naprawdę warta uwagi. Ilustracje prześliczne, choć czarno-białe, zachwycą nasze szkraby.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mój piesek odszedł nie dawno, zatem chętnie bym przeczytała powyższą historię, może by to ukoiło stratę przyjaciela.
OdpowiedzUsuńA ja mam inną książkę tego autora o pierwszej gwiazdce, ale jeszcze jej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńHistoria dająca nadzieję.
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością nie dla mnie, ale na pewno będzie prezentem dla młodszej kuzynki :)
OdpowiedzUsuńMyslę, że dzieci powinny znac te pozycje.
OdpowiedzUsuń