środa, 21 stycznia 2015

"Z jednej gliny" Liliana Fabisińska



Po zapoznaniu się z "Córeczką" byłam szalenie ciekawa, czy i "Z jednej gliny" Liliany Fabisińskiej przypadnie mi do gustu. I oczywiście przepadłam już po przeczytaniu kilku pierwszych zdań. Całe życie marzyłam o takiej przyjaźni, bo głównie o przyjaźni jest właśnie ta książka.
W żadnym razie nie jest to relacja łatwa, nieskomplikowana i banalna, nie trwa też od wielu, wielu lat.
Cztery kobiety spotykają się w zasadzie przypadkowo. Każda z nich liczy na coś innego, każdej w mniejszym lub większym stopniu zależy na tych spotkaniach. Jedna została zmuszona przez lekarza, druga przez szefa, trzecia zgłosiła się dobrowolnie, ale i ona zmaga się z niejednym problemem, czwarta ma depresję i więcej kłopotów niż włosów na głowie. Czy w takich okolicznościach, przy totalnym braku zaufania, niepewności może zrodzić się prawdziwa przyjaźń na dobre i na złe? MOŻE! Dlatego, że przyjaźń, podobnie jak miłość nie potrzebuje specjalnych warunków, wystarczy iskra, to jakże ważne poczucie, że warto próbować, że tego właśnie potrzebujemy, że z tą osobą dogadujemy się, jak z żadną inną.
Nora ma piątkę dzieci, dom i długi, jakie zostawił jej mąż, zanim odszedł. Ledwo wiąże koniec z końcem, a właściwie nie radzi sobie w ogóle, w żadnym stopniu. Dopiero za sprawą żywiołowej i energicznej, wesołej Gośki, która zapisuje się na zorganizowany przez nią kurs tworzenia z gliny misek czy czego tam jeszcze, zaczyna wierzyć w to, że wyjdzie cało z dołka finansowego i psychicznego. Gośka co prawda potrafi myśleć o innych, zapełnić lodówkę i zmienić "dostawczaka" w auto osobowe, znaleźć nowej koleżance pracę, ale własnych problemów nie umie rozwikłać. Naukę lepienia z gliny chce pobierać także Marta, która z całego serca marzy o własnym dziecku. Czy jej mąż w równym stopniu jak ona pragnie potomka? Czy ich małżeństwo przetrwa tę próbę? Czwarta z kobiet bawiąca się w szarej mazi to Lena, która ma spory problem z byłymi mężczyznami jej życia, ale i sprawy związane z pracą ciążą na jej sumieniu.
Książka ta pozornie zabawna i lekka, pokazuje nam, że nikomu nie warto wierzyć bezgranicznie, nawet jeżeli znamy go całe życie. Z drugiej strony na kartach tej powieści poznajemy ogromną moc przyjaźni, zagrzejemy się w ciepełku relacji, jaka połączy te cztery nietuzinkowe kobiety, które pomimo różnic świetnie się czują w swoim towarzystwie i naprawdę zaczynają darzyć siebie nawzajem wielką sympatią. Oprócz humoru, gliny, przyjaźni i miłości znajdziemy tu również niebanalną zagadkę, której rozwiązanie wcale nie będzie tak proste, jak początkowo mogłoby nam się wydawać. Czyta się szybko, świetna zabawa gwarantowana, polecam.




4 komentarze:

  1. Kierując się okładką, stwierdziłabym pewnie, że to książka dość infantylna i przesłodzona. Jak widać - myliłabym się. Zatem chętnie naprawię ten błąd, sięgając po "Z jednej gliny". :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja książkę polecam, czytałam ją jakiś czas temu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam serię "Bezsennik" tej autorki :) z jego powodu przeczytałabym tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio moja bliska koleżanka oferowała mi tę książkę, ale ja niechętnie pokręciłam na nią nosem. Teraz widzę, że źle zrobiłam, lecz jeszcze nic straconego :) Uśmiechnę się do mojej znajomej i poproszę ją jednak o pożyczenie "Z jednej gliny".

    OdpowiedzUsuń