wtorek, 29 lipca 2014

Książka dnia czyli dzień z książką. Część trzecia. Recenzja. "Awaria uczuć" Joanna Kruszewska.




Tą książką postanowiłam otworzyć na blogu kolejny po Siedmiu pytaniach do pisarza cykl. Przez cały dzisiejszy dzień na FP bloga, jak też na samym blogu dodawałam fragmenty książki, trwa też konkurs, w którym do wygrania jest egzemplarz powieści. W ten sposób chciałam spędzić wraz z Wami dzień z książką. 

Joanna Kruszewska to nazwisko, którego wcześniej nie znałam. Dopiero przy okazji tej i jeszcze jednej publikacji dane mi było zaznajomić się z Jej twórczością. We wrześniu pojawi się kolejna książka autorki, dlatego chciałam poznać jej styl. I tak, jak przewidywałam, jestem zachwycona. 

"Awarię uczuć" czyta się lekko i szybko. Oczywiście nie powinniśmy spodziewać się, że to historia niebanalna i niezwykła, ale swój urok ma. Poznajemy w niej kobietę o imieniu Matylda, która uważa, że praca daje jej niebywałe szczęście. Niebawem ma dostać awans, wyjechać z ukochanym na planowany urlop, jest zadowolona ze swojego życia. Jednak szybko okazuje się, że musi ściągnąć różowe okulary i zmierzyć się z tym, co czeka ją w niedalekiej przyszłości. Mężczyzna, z którym wiązała dalekosiężne plany wyjeżdża za granicę, a ona sama traci pracę. Życie okazuje się brutalne i niesprawiedliwe. Czy nasza bohaterka załamie ręce i będzie płakać nad swoim strasznym losem, czy raczej sklei zranione serce, zaaplikuje sobie kroplówkę z pozytywnym myśleniem i dalej będzie walczyć o własne szczęście? Bo czy w gruncie rzeczy nie lepiej widzieć świat takim, jaki jest naprawdę, a nie bezwarunkowo wierzyć w wyobrażenie o nim? Nie lepiej, pomimo tego, że to gorzka pigułka, przełknąć ją i wiedzieć, na kogo można liczyć, a kto wcale nam tak dobrze nie życzy? 

To doskonała lektura na popołudnie wakacyjne. Do książki polecam jakiś kolorowy napój, koniecznie ze słomką i z lodem w szklaneczce. I może odrobina wiaterku by się do pełni szczęścia przydała. Wygodne krzesełko, fotel lub hamak? I święty spokój. 

W tej historii podobało mi się przede wszystkim to, że autorka nie koloryzowała, nie ubarwiała naszego życia. Pokazała nam, jak może wyglądać rzeczywistość kobiety, która planowała i trzymała się tego swojego planu bardzo mocno. Tylko, czy można sobie tak naprawdę wszystko zaplanować? 

Powieść ciekawa, zabawna, niosąca nadzieję i pokazująca nam, że są sprawy ważne i ważniejsze. Jednego dnia może się nasz los odmienić całkowicie, a my będziemy musieli przewartościować swoje życie. Autorka odpowiada nam w tej historii na pytanie, czy warto brać udział w wyścigu szczurów za wszelką cenę, nie oglądając się na innych. Matylda była przecież zaślepiona, jak w amoku, nie dostrzegała niczego i nikogo poza firmą, to praca byłą dla niej najistotniejsza. 
Powieść czyta się niebywale szybko, z uwagi na doskonałe pióro autorki, dobrze skonstruowaną fabułę, prawdopodobne dialogi. Całość polecam zdecydowanie. Na urlop jak znalazł. 



11 komentarzy:

  1. Apetyt rośnie w miarę czytania. Zaciekawiłaś mnie i to bardzo :) Myślę,że to lektura w sam raz na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak uważam :)))

      Usuń
    2. Mnie takze zaciekawila ta ksiazka, chcialabym ja miec:)
      A pytanie do autorki brzmi : Na 100 w ilu procentach ta historia wydarzyla sie naprawde ? Nie wazne czy autorce, czy komus z jej otoczenia.
      Alicja

      Usuń
    3. nie zbieram pytań do tej autorki, to tylko post z recenzją :)))

      Usuń
  2. Taka książka mi się by teraz przydała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takiej książki szukam... :-)) A jeszcze mieć ją w swojej biblioteczce, żeby zaglądać do niej czasami... . Ach... . Serdeczności :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym słowem lektura lekka, łatwa i przyjemna. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwierz mi, że chętnie bym przeczytała!

    OdpowiedzUsuń