środa, 30 lipca 2014

Zaklęcie na "w" Michał Rusinek


Piąta z serii "Wojny dorosłych-historie dzieci" opowieść, jaką miałam przyjemność poznać wraz z moimi szkrabami. Przyznaję, że początkowo szczególnie Kamil, mój siedmiolatek, był najmniej zainteresowany fabułą, ale po każdej kolejnej historii z tego cyklu chciał więcej i przekonywał się do nich coraz bardziej. Z zainteresowaniem śledził losy bohaterów, ich wojenne perypetie, niebezpieczne często przygody. Starał się zrozumieć, jak mogli w miarę normalnie żyć, funkcjonować w tak strasznej rzeczywistości. Właśnie ta namiastka normalności pewnie trzymała ich wszystkich przy życiu, pozwalała jakoś się trzymać.
Dzisiejsze dzieci mają wszystko, są rozpieszczone, wychuchane i żyją często pod kloszem. Poza mieszkanie nie wychodzą, a kontakt z rówieśnikami zastępują rozmowami na portalach społecznościowych. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich, ale wiele tak wychowywanych latorośli można by znaleźć. Podwórko ich nudzi, gierki komputerowe są ciekawsze od książki. Dlatego właśnie teraz, w tych dziwnych czasach powinniśmy to my, rodzice, rozmawiać z naszym dzieckiem, znaleźć dla niego choć chwilę. Chwilę na taką jak ta chociażby lekturę.
"Zaklęcie na 'w'" staje się bowiem doskonałym pretekstem do dialogu, nawiązania z naszym potomkiem rozmowy. Dzięki takiej książce uwrażliwimy naszego szkraba, pokażemy mu, co ważne, jak było kiedyś. Może dzięki tej lekturze nasze dziecko zrozumie, zastanowi się? Pomyśli, że śmierć oznacza koniec, nie ma jak w gierce komputerowej trzech żyć, jest ostateczna.
Michał Rusinek to autor wierszyków, scenariuszy radiowych i telewizyjnych, tłumacz. Tworzy też teksty piosenek, książki dla dorosłych i dla młodszego czytelnika. Jako dziecko często śnił o Powstaniu Warszawskim, bawił się w wojnę i nie rozumiał, dlaczego jego własny dziadek, który był świadkiem tamtych wydarzeń, nie miał ochoty na poruszanie tego fascynującego jego zdaniem tematu. Czyżby chciał o wojnie zapomnieć?
Książka zaczyna się od niewinnie brzmiącego pytania, czy chłopiec potrafi jeździć na rowerze. Też pytanie, obrusza się malec! Jak mógłby nie umieć?
W tej historii poznajemy małego Włodka, który zamiast po wakacjach iść do szkoły musi nauczyć się żyć w nowej, wojennej rzeczywistości. Nie ma pojęcia tak naprawdę, co to dla niego oznacza. Według jego spostrzeżeń świat stopniowo przestawał być kolorowy. Tracił jesienne, piękne barwy. Stawał się szary i smutny. Dorośli wymawiając słowo "wojna" ściszali głos, więc malec instynktownie czuł, że to coś złego. Jednak nie miał pojęcia tak naprawdę, co to oznacza. Wyobrażał sobie, że to jakieś straszne zaklęcie, rzucone przez złego czarodzieja. Chłopiec wytłumaczył wojnę sobie bardzo ciekawie. Byli Biali Panowie-dobrzy i byli źli-Czarni Panowie. Pytanie o umiejętność jazdy na rowerze zadał mu Biały Pan. Włodek rozwoził dla niego zaproszenia na wesele, nie pojmował tylko, dlaczego ciągle w te same miejsca, do tych samych ludzi, i dlaczego ci ludzie wcale nie cieszyli się, że pójdą na ślub? Przecież ślub to wesołe i miłe przeżycie, powinni się zatem radować!
Co takiego rozwoził chłopiec dowiecie się, zagłębiając się w historię opowiedzianą barwnie przez Michała Rusinka. W doprawdy przystępny sposób przedstawił nam świat widziany oczami dziecka. Świat trudny, niebezpieczny.
Wzruszająca i naprawdę piękna opowieść. Polecam Wam ją bez chwili wahania, zdecydowanie. Jestem wręcz przekonana, że poruszy Was tak samo, jak poruszyła mnie i moje dzieci. Nie zapominajmy o bohaterach, o tym, co działo się w czasie II wojny światowej, albo przeczytajmy ją ku przestrodze, by nigdy nikt już nie mógł dopuścić do tak strasznej wojny.
Książkowy dzielny Włodek to Włodzimierz Dusiewicz, do dzisiaj mieszkający w Warszawie. Był bardzo żywym dzieckiem, wszędzie było go pełno. Uwielbiał psikusy i grę w piłkę nożną. Wojna zaskoczyła go, gdy skończył zaledwie osiem lat.


5 komentarzy:

  1. Rusinka uwielbiam:) Uważam, ze świetnie się dzieje, ze wreszcie trudna tematyka wojenna poruszana jest w książkach dla dzieci:) Dzięki za świetną recenzję i uzmysłowienie, że taka ksiązka istnieje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem za! Tym bardziej, że trudny temat został "podany" dzieciom w przystępnej formie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę,że powstała taka seria.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to pod poprzednim postem napisałam już chyba wszystko, ale w sumie teraz tak myślę.. Dla nas - dorosłych - te książki też mogą być poruszające. Bo przecież nie zastanawiamy się tak naprawdę nigdy nad tym, jak te straszne casy przeżywały dzieci i jak sobie z nimi radziły..

    OdpowiedzUsuń