wtorek, 8 lipca 2014

Tajemnice pani Holly Nadine Walter



Taka niepozorna zdawałoby się książeczka...
Przekładałam ją przez długi czas z miejsca, na miejsce. Jakoś nie miałam do niej przekonania. Dopiero Zuzia ze stosu wybrała właśnie "Tajemnice pani Holly" i obie przepadłyśmy zauroczone tą zabawną historyjką. Ostatnio, gdy dzieci mają wakacje mam mniej czasu na pracę i czytanie książek dla dorosłych, za to nadrabiam zaległości w lekturach dziecięcych. Moja niecała czterolatka naprawdę uwielbia słuchać opowieści o niezwykłych dzieciach, ich przygodach, dlatego właśnie ta książka tak bardzo przypadła jej do gustu.

Dzieci, które poznajemy w tej opowieści nie mogą powiedzieć, że w sąsiedztwie mieszkają ludzie mili i sympatyczni. Ulica jest bowiem ślepa, a najbliższe domostwo to... ponury budynek, dwór właściwie, straszny! W pobliżu tego miejsca kręci się czarny i gruby kot, dziwny jakiś.
Otoczenie zatem, jak już ustaliliśmy nie jest zbyt przyjemne. Nikt też nigdy do tego domu nie zagląda. Jest opustoszały, zresztą trudno się dziwić, że nikt nie chce w nim mieszkać.
Pewnego dnia jednak staje się coś niesłychanego, wprost nie do wyobrażenia. Zamiast ducha wprowadza się tam żywy człowiek, w dodatku kobieta!

"-Ona jest szalona! Straszny dwór zawali jej się na głowę.
Antek z napięcia przygryzł wargę.
-Podłoga nie wytrzyma po jej ciężarem, ta kobieta wpadnie w wielką czarną dziurę.
Tymczasem drzwi po prostu zatrzasnęły się za tajemniczą nieznajomą. I nastała cisza. Straszny dwór tym samym stał się jeszcze bardziej tajemniczy."*

Jak Wam się wydaje, do czego zdolni są nasi mali bohaterowie? Co też wymyślą Antek i Diana, by przekonać się kim jest ta niezwykła osoba, która wprowadziła się do domu obok, która stanie się przecież ich najbliższą sąsiadką!
Naprawdę zachęcam do przeczytania tej historyjki, będzie zabawnie, ciekawie, nudy na pewno nie zaznacie, za to wiele razy będziecie się śmiać i dziwić pomysłom naszej wesołej i nieustraszonej dwójki.

1 komentarz:

  1. Automatycznie skojarzyło mi się z "Nawiedzonym domem" Joanny Chmielewskiej.

    OdpowiedzUsuń