czwartek, 17 lipca 2014

Świat Maksa Maks i niezwykłości Katarzyna Zychla



Zainteresować trzyletnie dziecko książką wcale nie jest tak łatwo. Musi być to publikacja naprawdę ciekawie napisana, ale też nie może zabraknąć w niej kolorowych ilustracji. Tekst powinien być niezbyt długi, żeby nasz maluch nie zdążył się znudzić, a postaci występujące w historii sympatyczne. Przygody bohatera powinny być niebanalne i zajmujące uwagę dziecka. Jeśli te wszystkie wymogi zostaną spełnione to nasz mały człowiek z chęcią posiedzi tuż obok nas, wsłuchany w czytaną przez nas opowieść.

Kiedy przed chwilą wzięłam do ręki książkę "Maks i niezwykłości" moja Zuza podeszła do mnie i powiedziała po prostu:
-O, Mas! (Bo K nie potrafi jeszcze wymówić)
Czytałyśmy już o przygodach Maksa kilka razy, Zuzia zapamiętała tę postać i wystarczy, że zerknie na okładkę i wie, że to ta, a nie inna opowieść. I za każdym razem chce, bym ją znowu przeczytała.

Nazwisko autorki nic mi szczerze mówiąc nie mówi. Nie kojarzę go z żadnej innej okładki, ale może pamięć mnie zwyczajnie zawodzi, a może nie trafiłam po prostu na żadną inną książeczkę tej autorki. Agnieszka Filipowska, ilustratorka całości wykonała naprawdę rewelacyjnie powierzone Jej zadanie. Dzięki rysunkom książka jest naprawdę piękna. Dla dzieci wprost idealna!

Szczegóły dopracowane, nawet świnki na okładce wyglądają uroczo! Tak, jak powinny wyglądać obrazki w dziecięcych książeczkach.

"Maks i niezwykłości" to trzy historyjki ciekawie opowiedziane przez Katarzynę Zychlę.


Pierwsza z nich jest o złotych kuleczkach. 



Akurat na dworze była brzydka pogoda, niebo zmieniło kolor z pięknego błękitu  na szare, smutne, nijakie. Zuzia układała puzzle, nie przejmując się pochmurnym dniem, ale Maksowi nie podobało się to, co widział za oknem. Siedział i zza szyby obserwował podwórko. W pewnym momencie przed oczami mignęła mu... złota kulka! Co to takiego? Ciekawość wzięła górę nad deszczową aurą i Maks zapytał mamę, czy może wyjść. Co takiego znalazł? Czym okazała się ta złota kuleczka? Przeczytajcie koniecznie! Naprawdę warto! 

Każda z opowieści napisana jest dużą czcionką, poszczególne wyrazy świetnie się prezentują w różnokolorowych odsłonach, ponieważ mamy tu i żółty, i niebieski, i różowy. Czyta się całą książeczkę naprawdę z wielką przyjemnością. Ona nie tylko uczy i bawi, ale też pokazuje nam, że ciekawość świata nie jest niczym złym i że nie musimy się jej wstydzić. Warto przyglądać się, rozglądać, być odważnym, ale też rozsądnym, bo dzięki temu możemy zdobywać wiedzę, umiejętności, dostrzegać to, co być może byśmy przegapili, gdybyśmy byli nieśmiali. Z Maksem naprawdę nie można się nudzić! Stał się dla mojej Zuzi prawdziwym literackim przyjacielem! 

Opowieści z tej książeczki poruszają aktualne, znane każdemu dziecku  tematy i choć za grosik od babci Marianny, czy też za grosik kieszonkowego od mamy tak naprawdę nie można by było nic kupić, to i tak świetnie spędziliśmy czas poznając Maksa i jego świat. Polecam zdecydowanie. Moja Zuzia naprawdę polubiła Maksa, a to najlepsza moim zdaniem rekomendacja. 


7 komentarzy:

  1. Ciekawie wydana książeczka. Zmiana czcionki, no i te bajecznie kolorowe ilustracje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej książeczki, ale bardzo mi się podoba wizualnie, zwłaszcza ilustracje, na które głównie zwracam uwagę, bo moje maluchy jeszcze samodzielnie nie umieją czytać, więc raczą się jedynie obrazkami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znamy i bardzo lubimy Maksia. Polecamy jeszcze inne książeczki z tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli coś dla mojego wiercipięty ;) muszę zrobić rekonesans w księgarni :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ilustracje cudowne...pamiętam jak w dzieciństwie przerysowywałam na karton ilustracje z bajek :-) te na pewno zostałyby przez mnie zauważone :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę przeczytaliśmy i również jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni do całej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tej serii, ale mój Kubuś też ma 3 latka i skoro polecasz, to chyba się skuszę przy najbliższej okazji :)

    OdpowiedzUsuń