wtorek, 25 listopada 2014

Siedem pytań do pisarza Barbara Kosmowska

Zdjęcie: Ola Marcinkowska 


Głos oddaję pisarce: 

Siedem pytań do… Basi Kosmowskiej.

Kochani,
Mój problem polega na tym, że nie ma w zestawie żadnego zbędnego pytania. Wszystkie są inspirujące i „dopieszczające”. Wszystkie stawiane z pasją i pamięcią o autorce. To zaszczyt mieć takich „rozmówców”. Odpowiem zatem... na wszystkie, żałując, że tylko jedno wygrywa. Serdecznie dziękuję Państwu za udział w zabawie, a Ani – za niestrudzony i cierpliwy PR. Jeśli jest niebo dla miłujących książki, to powstało z myślą o Ani…


Zbliża się Boże Narodzenie,jaki prezent chciałaby Pani znaleźć pod choinką?
ewaudala77@op.pl

To może wydać się dziwne, ale święta bez książki pod choinką są jak choinka bez bombek. Marzę o dobrej powieści (na przykład „nowa” Tokarczuk lub Iwasiów) i .. o kalendarzu. Bez niego życie po świętach jest niemożliwe do ogarnięcia.



Zakładając, że Niebo istnieje, co chciałaby Pani usłyszeć od Boga u bram Raju?
monweg@wp.pl

„Dobrze, że już jesteś. Ktoś tu bardzo na ciebie czeka…"

Przygodę z twórczością Pani autorstawa zaczęłam będąc nastolatką od świetnej "Buby" i towarzyszy mi ona do dzisiaj. Uważam, że książki typu "Buba" czy "Buba .Sezon ogórkowy" chociaż są skierowane do młodzieży mogą być czytane i nawet powinne przez dorosłych. I na odwrót jak np. "Teren prywatny" który moim zdaniem pokazuje, że osoba dorosła może dalej dojrzewać. Czy takie wejście w skórę nastolatki, pokazanie jej emocji, jest łatwe czy przysparza jakichś trudności?
wersja.Asia@vp.pl

To praca dla cierpliwych. Uczenie się wciąż od nowa nastoletniego  myślenia i rozumienia nie jest łatwe, ale możliwe. Wystarczy wierzyć, że od czasu naszej młodości zmieniły się głównie dekoracje, a radości i smutki są wciąż takie same lub bardzo podobne.

W rozmowie z Anią Grzyb znalazłam informacje o tym, że jeździ pani na spotkania autorskie m.in. do bibliotek :) Pisze pani książki zarówno dla młodzieży jak i dorosłych. Czy do tych spotkań przygotowuje się pani jakoś szczególnie. Czy może przebiegają one spontanicznie bez wcześniej ustalonego programu. Ania P. anpit@interia.pl

Staram się pracować bez scenariusza. Dzięki temu spotkania są bardziej spontaniczne i łatwiej jest spełnić oczekiwania słuchaczy. Konspekt, choćby najlepszy, zawsze w jakiś sposób krępuje i mnie i rozmówców. Tak myślę… 


Co sprawia Pani większą trudność – opisywanie uczuć, myśli, nastrojów czy może samych wydarzeń? Gosia maginst@wp.pl

Myślę, że z psychologią postaci mam mniej problemów niż z fabularnością zdarzeń. Bywa i tak, jak w „Gorzko”, że fabuła interesuje mnie wręcz marginalnie. Jest pretekstem do pisania o tym, co dla mnie ważne – o ludziach…

Dlaczego na czas akcji w "Gorzko" wybrała Pani właśnie PRL, gdzie szarość za oknem przeplata się z marzeniami? Czy ma Pani jakiś szczególny sentyment do tamtych czasów?

pozdrawiam serdecznie :)
iza.81@o2.pl


Sentyment mam ogromny, to prawda. I poczułam wielką potrzebę zanurzyć się w minionym. Spojrzeć na własną młodość z dystansem. To także czasy wciąż wymagające ponownego nazwania, wyjaśnienia, zrozumienia. Zdefiniowania raz jeszcze i historii i uwikłanych w nią ludzi. A szarość lubię najbardziej. Poza marzeniami, oczywiście.


Znajomość z książkami Pani Barbary zaczęła się w moim przypadku od "Pozłacanej rybki", którą kupiłam moim córkom - przeczytałam, zachwyciłam się i... przepadłam. Na mnie akurat, jak dotąd - a nie czytałam niestety "Ukrainki" - największe wrażenie zrobiła książka "Gobelin". Anna, wrażliwa i utalentowana artystka, w pewnym momencie życia dochodzi do ściany, po drodze jest alkohol, zdrada męża, niefortunny romans, ale są też wspaniałe przyjaciółki. Czy ma Pani taką oddaną przyjaciółkę, a może to Pani jest kołem ratunkowym, opoką dla kogoś ze swojego otoczenia?
Agnieszka; wojcik.aga@interia.pl

Jak każdy, potrzebuję wsparcia, i jak pewnie wielu z nas, staram się także dawać je potrzebującym. Mam szczęście przyjaźnić się z moimi córkami, którym ufam i podziwiam ich dojrzałość. A historia „Gobelinu” jest związana z ważnym dla mnie epizodem. Kiedyś, z grupą przyjaciół, stworzyliśmy ośrodek pomagający osobom uzależnionym. Walczyliśmy, aby mógł powstać. Udało się, dzięki dobrej woli wielu ludzi. Dziś „Homo Liber” świetnie sobie radzi. Książkę napisałam w prezencie dla ośrodka i jego pacjentów.   

Pani, jako obserwatorka ludzi. Kogo jest łatwiej opisać w książkach,- ludzi ubogich, średniozamożnych czy bogatych i jeszcze pragnących więcej?
dana1403@interia.pl

Najwdzięczniejszym tematem są ludzie, którzy potwierdzają swą wielkość w każdej sytuacji. „Dzieci gorszego boga” i ich losy bywają piękną lekcją mądrości i pokory. O nich piszę najchętniej.


Jeśli miałaby Pani opisać swój proces pisania powieści według smaków - to co byłoby gorzkie (trudniejsze), a co słodsze (łatwiejsze)?
Pozdrawiam,
kwiatusia1@gmail.com

Gorycz jest smakiem życia, słodycz – smakiem chwili. Gorzkie, a więc i trudniejsze są wyzwania wymagające od nas szczególnej wrażliwości. Dlatego owej gorzkości jest więcej w losach moich bohaterów.  A słodycz rezerwuję na życiowe desery, kiedy się okazuje, że nic nie jest do końca złe czy beznadziejne…

Jaki jest Pani sposób na osładzanie tego, co w życiu gorzkie? Czy nie robi Pani tego, wychodząc z założenia, że każdy smak jest ważny i ma znaczenie?
To pytanie niemal nakłada się na wcześniejsze, dlatego jednym zdaniem: Jeśli już osładzać, to tak, aby nie zgubić innych smaków. Taką miarką jest pamięć o prawdzie i prawdopodobieństwie. Uważnie operuję przyprawami…
Każdy smak jest ważny!

Napisała Pani świetną książkę o gorzkim tytule. Czy czytelnicy mogą liczyć również na coś słodkiego Pani autorstwa?

karolina_23-1985@o2.pl

Tak! Może nieco młodsi czytelnicy, ale będzie zdecydowanie weselej!

Co Pani życiu nadaje smak?
antoniak24@wp.pl

Miłość, tęsknota… Słodko-gorzkie to moje życie…


Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie?
martucha180@tlen.pl

Poloniści to chyba jedyni nauczyciele, którzy we mnie wierzyli. Innym tego nie ułatwiałam. 
Chwalono moją wybujałą wyobraźnię, ganiono za błędy ortograficzne. O talencie wspominano, ale nie wierzyłam. I do dziś mam z tym problem. Ufam raczej swojej pracowitości, choć pióro rzeczywiście lekkie i trzeba je mocno trzymać na wodzy.


Teresa chce uciec z Miasteczka do Miasta...nie ma tu nazw konkretnych miejsc, co sugeruje, że chciała Pani pokazać uniwersalizm w treści powieści. Czy dziś młodzi ludzie postrzegają wieś jako "tą bez perspektyw", a wielkie aglomeracje to oaza szczęścia...jak Pani myśli? Czy przez te 50 czy 60 lat tak mało się zmieniła mentalność młodzieży?

Pozdrawiam!
obliczarozy@wp.pl


Dzięki dostępowi informacji, wszechobecnemu Internetowi i komórkom, nie ma już chyba takiej klaustrofobicznej wizji wsi. Raczej jej renesans, bo coraz częściej mieszkańcy dużych aglomeracji uciekają w sielskie klimaty. Dziś można być obywatelem każdej przestrzeni i odnaleźć siebie. Na pewno jest inaczej, choć wciąż pokutują stare przekonania, że prawdziwe życie to anonimowość wielkich skupisk. Zaświadcza o tym chociażby komentowana ze złośliwym uśmieszkiem kariera „słoików”. 


Czy dzieli Pani literaturę na kobiecą i dla mężczyzn? 
Marek 
marekudala@op.pl

Nie, Panie Marku. Dzielę ją wyłącznie na dobrą i złą.

Jestem właśnie po "Ukraince". Niesamowita, miękka i okrutna zarazem, językowo zachwycająca. Od kilku tygodni nie mogę się z niej otrząsnąć bo historia jak z baśni i jak z horroru zarazem, więc pytanie będzie dotyczyć tej właśnie książki. Jej język jest śpiewny i ma akcent mimo, że przecież tego nie słyszymy, a czytamy. Czy trudno było to uzyskać, i czy tak samo zadziałałoby w innym języku np. francuskim? Czy dałoby się powtórzyć ten zabieg na tyle inaczej by zadziałał tak samo dla innego języka? 
Iwona
imarba@wp.pl


Bardzo trudne pytanie, Pani Iwonko. Ze wschodnim zaśpiewem nie miałam kłopotów, bo rosłam w kresowej rodzinie. Wprawdzie nie ukraińskiej, ale mówiącej w charakterystyczny dla Wschodu sposób. Sądzę, że każdy język można stylizować, jednak potrzebna jest jego autentyczna nuta. I najlepiej zapisana w sercu.

 
Młodzież to wymagający odbiorcy, ale Pani potrafi do niej dotrzeć. Wprawdzie uczymy się całe życie, ale w wieku nastoletnim w dużej mierze kształtuje się charakter. Czy wierzy Pani w to, że książki (w tym również te Pani autorstwa) mogą w znaczący sposób zmienić człowieka - zmotywować do działania, pomóc w poradzeniu sobie z problemami czy otworzyć oczy na otoczenie?

Pozdrawiam!
edyta.cha@wp.pl

Muszę w to wierzyć. Muszę, ale i chcę. Sama wychowywałam się na książkach, bo w czasach mojej młodości były jedynym paszportem do lepszego świata. Teraz trochę przeraża konkurencja, z jaką musi mierzyć się literatura. Ufam jednak, że zawsze będą nowi czytelnicy. I w książkach właśnie odnajdą odpowiedzi na niejedno nurtujące pytanie czy niejedną bolesną wątpliwość.


Serdecznie wszystkim dziękuję raz jeszcze.  Czy pozwolą Państwo, że książka trafi do Monweg? To pytanie było dla mnie osobiście bardzo ważne. Najważniejsze. Gorąco pozdrawiam. Basia Kosmowska.

5 komentarzy:

  1. Są chwile, kiedy spotykamy ludzi takich, jak Barbara Kosmowska, i oni podają nam te "życiowe desery", chwile małe, jak pyłek w Wielkim Kosmosie, a oni są cząstką Jego dobrej i jasnej strony. Piękny wywiad z oceną celującą dla pytających, dla niezwykłej pisarki, no i dla najlepszej Pisaninki :) Gratuluję zwycięzcy! Miałam przeczucie, czytając odpowiedź. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo dla pani Basi, że zechciała odpowiedzieć na wszystkie pytania! :)
    Gratuluje Monweg!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezwykła kobieta! Bardzo nam miło (myslę, że mogę pisać w liczbie mnogiej), że Pani Basia odpowiedziała na wszystkie pytania. I gratuluje zwyciężczyni, świetne pytanie! i mądra odpowiedź...

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje dla Monweg :)
    A co do mojego pytania to też książka pod choinką musi być ;)

    OdpowiedzUsuń