Kochaj i jedz, Brazyliszku.
Recenzja przedpremierowa.
W tej książce poznajemy zwyczajną dziewczynę, która bardzo
chciałaby być wyjątkowa. Marzy o podróży do gorącej i słonecznej Brazylii, ale
póki co pracuje w barze o nazwie „Copacabana”. Od około roku fascynują ją nie
tylko latynoamerykańskie tańce, ale też barwna rzeczywistość i perspektywy,
jakie mogłyby się przed nią otworzyć, gdyby tylko dane jej było wyjechać. Edyta
ma dopiero 20 lat, nic więc dziwnego, że chciałaby związać się z człowiekiem
temperamentnym, przystojnym, a nade wszystko mieszkającym w Rio de Janeiro czy
Rio Grande do Sul. Fascynuje ją obca kultura, piłkarze, nieznany, ciekawy
świat, tak odmienny od prowincji, na której mieszka, od jej szarej i smutnej
rzeczywistości. Jaka przyszłość czeka ją w Noczniku? Czy tu kiedykolwiek
miałaby szanse na szczęście?
Wszystko wskazuje na to, że to właśnie tutaj, w
tej z pozoru niezbyt interesującej wiosce nadarzy się okazja, by zrealizowały
się jej zamierzenia i spełniły plany. Zaprzyjaźnia się bowiem z prawdziwą
Brazylijką. Edwiges, a po polsku Jadzia po prostu, poślubiła miejscowego chłopaka, syna właściciela baru, w którym pracuje Edyta.
Często zdarza się tak, że zajęci mrzonkami, żyjemy z głową w
chmurach i nie zwracamy uwagi, na to, co mamy na wyciągnięcie ręki, tuż obok.
Możemy niestety przegapić własne szczęście, ukryte pod skromną powłoką,
niepozornie czekające w sąsiedztwie. Nie zawsze to, co wydaje się nam godne
uwagi okazuje się dla nas idealne. Warto się nad tym zastanowić. Do tego
poniekąd skłania nas ta historia.
Nie jest to jednak lektura trudna, skomplikowana i dająca do
myślenia. Spodziewałam się po niej wyśmienitej zabawy i nie zawiodła mnie w tym
względzie. Śmiałam się aż do bólu brzucha, odpoczęłam od swojej codzienności,
rozluźniłam się przy dźwiękach zeszłorocznego hitu „Ona tańczy dla mnie”
zespołu Weekend.
Lekkość, z jaką autorka wymyśla tego typu historie wręcz
zadziwia, widać, że i ona świetnie bawi się tworząc swoje postaci. Czuć w jej
powieściach naturalność, nie ma wymuszenia i tworzenia czegokolwiek na siłę. To
rewelacyjna książka na lato i relaks pod gołym niebem, na przykład na hamaku.
Możemy czytać i popijać egzotyczny napój, czując się niemalże jak Edyta wśród
nadciągających na jej rodziną prowincję Latynosów. A nasza bohaterka będzie
miała w kim wybierać, przebierać, do woli.
Nie zawiodłam się na tej lekturze. Dla mnie przeczytanie
powieści zatytułowanej „Kochaj i jedz, Bazyliszku” to była czysta przyjemność. Bohaterowie
Kłosińskiej-Moedy moim zdaniem są jak najbardziej realni. Niejedną taką postać
jak Edyta czy osoby z jej otoczenia spotkałam i ja. Autorka oddała rewelacyjnie
zachowanie, dialogi, sposób myślenia osób z małej społeczności. Prostotę ich
wypowiedzi, zainteresowanie życiem innych, wyszukiwanie sensacyjnych tematów do
rozmów.
Twórczość pisarki poznałam przy okazji książki „Kota, lubi,
szanuje” i od tamtego momentu czekałam na kolejną prozę Kłosińskiej-Moedy.
Każdą jej fabułę czyta się szybko, otrzymujemy sporą dawkę pozytywnej energii,
ciepła, odrobinę absurdu i przewidywalności, a nade wszystko możemy poszerzyć
swoją wiedzę z zakresu tematów związanych z egzotyczną Brazylią. To komedia
romantyczna w bardzo dobrym stylu. Stylu typowym dla Michaliny
Kłosińskiej-Moedy. Nie będę Wam życzyć dobrej zabawy, bo jestem pewna, że z tą
lekturą nikt nie będzie się nudził czy przy niej ziewał.
"Kochaj i jedz, Brazyliszku." Michalina Kłosińska-Moeda. Premiera: 11.06.2014 Wydawnictwo Replika
No i kolejna pozycja do listy: "Przeczytaj!" :) Potrafi Pani bardzo zaciekawić swoimi recenzjami, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, pozdrawiam i ja :)
UsuńJa również uwielbiam prozę autorki, dlatego jestem bardzo ciekawa tej książki i wierzę na słowo, że można się przy niej prawdziwie bawić:)
OdpowiedzUsuńmożna, można, i są też przepisy na ciekawe potrawy :)
UsuńMnie też się podobało, aczkolwiek byłam bardziej krytyczna, ponieważ to już 3 powieść autorki, więc oczekiwałam czegoś znacznie więcej.
OdpowiedzUsuńta autorka po prostu taki ma styl, pisze lekkie i zabawne czytadełka, jestem pewna, że znajdzie się wielu odbiorców i czytelników zadowolonych z lektury :))))
UsuńNie czytałam o książce, chyba nawet nie znam tej autorki, ale w najbliższym czasie nie zapowiada się, bym miała mieć z nią spotkanie.
OdpowiedzUsuńprzede mną jeszcze debiutancka powieść autorki, szkoda, że nie masz zamiaru dać szansy tej książce, ale nie przekonuję na siłę, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej autorki. ale wszystko przede mną...
OdpowiedzUsuńCo do książki, wydaje mi się odpowiednia na taką słoneczną, majową pogodę.
i ja tak myślę, choć premiera dopiero w czerwcu :)
UsuńJa też chcę sie pośmiać do bólu brzucha :)
OdpowiedzUsuń