środa, 28 maja 2014

Wywiad i konkurs. Monika Madejek Zeszyt z aniołami.


Monika Madejek jest autorką książki skierowanej do młodego czytelnika, zatytułowanej „Zeszyt z aniołami”. Być może niebawem ukaże się kontynuacja jej debiutanckiej powieści, a może zaskoczy nas jeszcze czymś innym? Zapraszam do przeczytania rozmowy, jaką udało mi się przeprowadzić z tą utalentowaną kobietą.


 

Co zmieniło się w Twoim życiu po ukazaniu się „Zeszytu z aniołami”? Czy ludzie zaczęli baczniej Ci się przyglądać, interesować się Twoją osobą w większym stopniu? Jak zareagowali najbliżsi?

 

Moje życie nie wywróciło się do góry nogami, ale muszę przyznać, że wiele się zmieniło. Przede wszystkim musiałam się przestawić na dzielenie czasu pomiędzy tym, czym zajmuję się na co dzień, a tym, co związane z książką. Za mną wiele spotkań autorskich, kolejne przede mną. Dotąd nie rozstawałam się z notesem, teraz do kompletu doszedł kalendarz. Dostaję też różne propozycje związane z pisaniem i jest mi niezwykle miło, że ludzie wierzą, iż im podołam :) Lubię wyzwania, więc część z nich biorę pod uwagę.

Jednak największe skarby wynikające z ukazania się „Zeszytu z aniołami” są dwa. Pierwsze to to, że moje życie zamieniło się w serię przemiłych zaskoczeń. Długo by wymieniać. Jednym z nich jest to, że zagorzała domatorka, jak siebie dotąd postrzegałam, nagle polubiła podróże :)

Drugi skarb to ludzie. Ileż ja wspaniałych ludzi ostatnio poznałam! W którymś z wywiadów na pytanie, czy wierzę w anioły odpowiedziałam, że tak, w anioły-ludzi. Dziś poprosiłabym, by to zdanie było dwa razy podkreślone. Życzę wszystkim, by spotykali na swoich drogach takie ciepłe dusze.

 

Zainteresowanie moją osobą wzrosło, to prawda, ale czy ludzie zaczęli mi się baczniej przyglądać? Nie wiem. Jestem sobą w kontaktach z ludźmi, więc nie odczuwam tego. Owszem, czasem zdarza się, że na początku nowej znajomości, na początku pierwszego spotkania, odczuwam delikatny dystans. A może raczej pewien rodzaj niepewności, kim jest ta kobieta, która napisała książkę i jak ją traktować. Jednak bardzo szybko lody są przełamywane. Jestem otwartą osobą, lubiącą i szanującą ludzi i przede wszystkim jestem normalną dziewczyną, która po prostu uwielbia pisać. Tak siebie widzę, tak się czuję i tak zachowuję.

 

Z najbliższymi dzielę się wszystkim, co mnie spotyka i cieszą się razem ze mną, przeżywają. To bezcenne, bo radość i szczęście jest pełne dopiero wtedy, gdy można je z kimś dzielić. Mam wspaniałe osoby obok siebie. Odczuwam ich miłość w każdym geście, spojrzeniu i słowie

 

Czy dalej tworzysz, malujesz, szyjesz?

 

Oczywiście. To nie tylko moja pasja, ale i praca. Ale też nie tylko praca, ale i pasja, a wiadomo, że bez tego, co się kocha, smutno żyć. Oczywiście, tak jak już wspomniałam, musiałam tę część mojego życia nieco ograniczyć, zdarzyło mi się kilka razy odmówić zrealizowania jakiegoś zlecenia z braku czasu. Jednak jak na razie udaje mi się wszystko pogodzić.

Co więcej tworzenie i pisanie ładnie mi się zazębiają. W „Zeszycie z aniołami” pasją mamy Kajtka – głównego bohatera – jest kuchnia, Adaś – jego przyjaciel – jest artystą. Oprócz pisania to również moje dwie pasje. Na spotkaniach autorskich rozmawiam z dziećmi o ich pasjach. Często również jestem zapraszana na spotkania autorskie wraz z moimi tworami, by móc i o nich poopowiadać. Zdarza się, że przy okazji rozmowy o książce bawimy się w robienie zakładek, okładek czy ilustracji. Natomiast na warsztatach plastycznych, które prowadzę, jestem przedstawiana nie tylko jako rękodzielniczka, ale również jako autorka książki dla dzieci, więc i ten temat jest na nich poruszany. Prawda jest taka, że ja to kobieta pisząca, tworząca i kochająca gotować i taka oto cała pojawiam się na spotkaniach, czegokolwiek dotyczą :)

 

O czym jest Twoja powieść, to przygody chłopca, który…

 

… ma na imię Kajtek i na kartach powieści staje się nastolatkiem. Nie wiem, czy typowym nastolatkiem, bo po spotkaniach autorskich z dziećmi pozbyłam się wszelkich stereotypów. Co więcej, miałam przyjemność poznania niejednego Kajtka – nie z imienia, bo to się jeszcze nie zdarzyło, ale z charakteru i usposobienia. Pisząc tę książkę miałam w sercu dzieci z mojego dzieciństwa. Jakie? Takie, dla których ważna jest rodzina, przyjaciele, radość płynąca z przebywania z najbliższymi, z ludźmi, z więzi tych rzeczywistych i prawdziwych. Wiele nauczyłam się i wiele dowiedziałam przez ostatnich kilka miesięcy i cieszy mnie fakt, że choć życie z całą pewnością uległo ewolucji, to nie tak do końca. Cieszy mnie, że są dzieci podobne do Kajtka, bo Kajtek jest szczęśliwy!

Kajtek ma rodzinę – znów typową czy też nie, ale pozostawię to pod rozwagę czytelników. Mamę zakochaną w gotowaniu, ciepłego choć nieco nieudolnego tatę, rodzeństwo, z którym jest mocno związany, nieco szaloną babcię (wolno jej!) i przyjaciół, którzy są jak część jego rodziny. Poznajemy jego życie, jego codzienność, za sprawą dziennika, który pisze, bo taką formę ma powieść.

 

Co myślisz na temat spotkań autorskich, czy jesteś otwarta na tego typu propozycje? Zależy Ci na kontakcie z czytelnikiem?

 


Mam ochotę powiedzieć, że spotkania autorskie to kosmos :) Każde z nich to jedna wielka niewiadoma i to w nich kocham najbardziej. Zazwyczaj są to spotkania z dziećmi, a wiadomo: dzieci są nieprzewidywalne. Sporo ich za mną i nie ma dwóch podobnych, dwóch, które mogłabym do siebie porównać w najmniejszym stopniu. Staram się na nich nie mówić za dużo lecz aktywować dzieci i to, co się dzieje, jest nie do opisania. Na to samo pytanie zadane innej grupie, odpowiedzi są różne i różne wywołują reakcje. Tak jak zadawane przez dzieci pytania diametralnie się różnią. Oczywiście niektóre z nich się powtarzają, ale zdecydowana większość zaskakuje. Cieszy mnie nie tylko ich ciekawość, ale to, że czytają. Oczywiście wiadomo, zdarzają się wyjątki, ale grubo przesadzona jest teza, że coraz mniej dzieci czyta przedkładając ponad to komputer czy telewizję. A wiem, co mówię, bo nie zadaję jedynie pytania, czy czytają książki i nie czekam na podniesione rączki, ale podpytuję, przepytuję. Nie mają ze mną tak łatwo :) Co więcej, okazuje się, że dzieci nie tylko czytają, ale w niemal każdej grupie są, które piszą! Opowiadania, wiersze, dzienniki, kilka osób nawet swoje pierwsze książki. Śmiało mogę prorokować, że ani czytelnictwu, ani pisarstwu w naszym kraju nic nie grozi :)

Po każdym spotkaniu, siedząc już wieczorem w łóżku, wyciągam zeszyt i notuję. Notuję pytania, odpowiedzi i pomysły do następnych książek, bo dzieci niezwykle inspirują. Gdybym potrafiła tę energię, którą mi dają, zapakować w puszki, to nawet sprzedając na zwykłym małym targu, stałabym się bogatą kobietą :)

Myślę, że tym, co napisałam, odpowiedziałam na pytanie, czy zależy mi na propozycjach spotkań i na kontakcie z czytelnikami – tak, bardzo szybko można się przyzwyczaić to takich przyjemności :)

 

Jak odbierana jest Twoja książka, czy dzieci piszą do Ciebie, dzieląc się spostrzeżeniami po przeczytaniu „Zeszytu z aniołami”?

 

O tak, dostaję dużo maili. Od młodych czytelników i od ich rodziców. Zdarzają się maile z podziękowaniami za napisanie książki, przy której świetnie się bawili – i młodzi i dorośli. Dzieci piszą, że na początku bały się, że jest taka gruba, a potem za szybko poszło i czy będzie więcej. Albo że nie wiedzieli, że można tak świetnie bawić się bez komórki czy komputera. Opowiadają mi o swoich przyjaciołach, o pasjach, o rodzinie. Zdarzają się maile od dzieci, które przeżyły podobne przygody lub opowiadają o innych zainspirowane przygodami Kajtka i tym razem mnie inspirują. Cieszą mnie maile od dzieci, które po przeczytaniu „Zeszytu z aniołami” kupiły zeszyt i zaczęły pisać dziennik i chciały się tą wiadomością ze mną podzielić.

Jedną z bohaterek mojej książki, jest babcia, która podczas urodzin postanawia popełnić jakieś szaleństwo i wymyśla coraz to nowe – z różnym skutkiem. Ilość podpowiedzi dzieci, co też owa babcia może jeszcze zmajstrować, wystarczyłaby spokojnie na kilka części :)

Dostałam też maila od chłopca, który na początku zaznaczył, że nie lubi czytać, ale pani bibliotekarka wcisnęła mu „Zeszyt” i zapowiedziała, że po przeczytaniu o nim porozmawiają, więc nie miał innego wyjścia jak przeczytać :) I ten właśnie nie lubiący czytać chłopiec zapytał, czy będzie następna część. To nie wszystko: zapytał, czy mógłby w niej być chłopiec noszący jego imię i koniecznie łobuz, bo przyznał, że trochę łobuzem jest. I tym sposobem stworzył mi bohatera, który zamieszkał na stronach drugiej części „Zeszytu z aniołami”. Tak, dzieci potrafią zainspirować!

 

Myślałaś może o napisaniu powieści dla dorosłych?

 

Z pisaniem u mnie jest dokładnie tak, jak z tworzeniem :) Nadzwyczaj rzadko zdarza się tak, że jednego dnia tylko na przykład szyję. Nie, w międzyczasie coś podmaluję, coś ulepię, wyszlifuję, czy polakieruję. Okazało się, że spontanicznie tę moją – nazwijmy to – przypadłość przeniosłam na pisanie. Tak więc gdy powstawał ciąg dalszy przygód bohaterów „Zeszytu z aniołami”, ja już robiłam notatki do dwóch kolejnych książek. Jedna z nich będzie również skierowana do młodego czytelnika, choć w zupełnie innej formie. Natomiast jeśli chodzi o dorosłych, porwałam się na thriller. Mówię „porwałam się”, bo już przy tworzeniu konspektu okazało się, że to zupełnie inny rodzaj pracy, inny sposób pisania. Przy obydwu częściach przygód Kajtka mogłam sobie tak po prostu popłynąć. Przy thrillerze się nie da. Zastanawiam się, czy powinnam się tym chwalić, bo co, jeśli mi nic z tego nie wyjdzie? :) Z drugiej strony jestem upartą względem siebie osóbką, więc niech się dzieje!

W szufladzie leży też powieść obyczajowa. Myślę, że tak mniej więcej ukończona w połowie. I dosłownie leży w szufladzie, bo jakiś czas temu padłam ofiarą ludzi, którzy się nudzą i z tych nudów tworzą wirusy. Powieść pewnego wcale nie pięknego dnia skończyła swój żywot wraz z wieloma innymi plikami nie do odzyskania. Szczęście w nieszczęściu, że miałam ją wydrukowaną! Zamieszkała tymczasem w szufladzie i z całą pewnością do niej wrócę, pociągnę dalej, ale odkładam to na chwilę, gdy znajdę czas na ponowne jej wklepanie do komputera.

Mam też jeszcze kilka innych pomysłów, ale tymczasem o tym sza, bo najpierw ja sama muszę do tego dojrzeć :)

 

Dziękuję za rozmowę.

I ja bardzo dziękuję.


KONKURS.

1. Proszę o zadawanie pytań Monice Madejek pod tym postem. Najciekawsze zdaniem autorki pytanie zostanie nagrodzone egzemplarzem "Zeszytu z aniołami". Oprócz pytania proszę o pozostawienie adresu e-mail, ponieważ miałam już problemy ze skontaktowaniem się ze zwycięzcą innego konkursu.
2. Organizatorem zabawy jestem ja, fundatorem nagrody wydawnictwo Zysk i spółka i Monika Madejek.
3. Odpowiedzi na Wasze pytania znajdą się na blogu Moniki: http://miocentoangeli.blogspot.com/
4. Zabawa zaczyna się dzisiaj, 28 maja, zakończy się 8 czerwca o godzinie 24:00.
5. Za wszelkie udostępnienia, polubienia i co tam jeszcze z góry dziękuję.
Moja recenzja książki: http://asymaka.blogspot.com/2013/06/zeszyt-z-anioami-monika-madejek.html

14 komentarzy:

  1. Interesujący wywiad z pełną pasji kobietą:) Dziękuję, Aniu, że mogłam ją, dzieki Tobie poznać. A pytanie do autorki? O te anioły-ludzi....Jak rozpoznaje Pani, że te "ludzkie anioły" to naprawdę anioły a nie ich "podróbki"? Prosze o receptę....Miałam wątpliwą przyjemność sparzyć się wielokrotnie i uważam, że największym aniołem jest dla mnie dobra ksiązka:) Pozdrawiam:) iwona067@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ..anioły wydaje się zawsze pozostają wierni tym do których zostali naznaczeni....gorzej jest z wiernością ludzi - nie zawsze pozostają wierni swoim aniołom i to jest najbardziej smutne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając o tych wszystkich dziedzinach jakimi się Pani zajmuje od razu widać, że jest Pani osóbką wszechstronną, energiczną i optymistyczną. Ale interesuje mnie jak Pani łączy równoczesne pisanie historii dla dzieci z pisaniem bądź co bądź ciężkiej twórczości? Ma Pani jakiś swój sposób na "przestawienie" się z jednego toru na drugi? Czy takim przeskokiem jest szycie lub gotowanie czy może zupełnie coś innego? :) kasiam32@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wywiad i faktycznie z tymi aniołami to bywa różnie,lepiej,żeby były to autentyczne anioły ;). Pytanie do pani Moniki : czy w czasach komputerów i komórek łatwo jest zarazić młodych ludzi miłością do książek i jak to zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj zazdroszczę pani Monice tylu talentów, tylu pasji, a przede wszystkim umiejętności nie marnowania wolnego czasu. Długo myślałam nad pytaniem do pani i w końcu dziś w nocy mi się ono przyśniło. Gdyby ktoś nakazał pani przymusowy urlop na bezludnej wyspie, co na pewno znalazłoby się w pani walizce: zeszyt do zapisywania pomysłów na kolejne książki i przepisy kulinarne, igła z nitką do szycia zajączków i myszek, a może jeszcze coś innego?
    Pozdrawiam serdecznie Gosia.
    gdymarz@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, jak ja chciałabym być tak zorganizowana, solenna i pracowita! Az zazdrość i podziw mnie bierze! :)
    Co do pytań.. Ja mam kilka!
    1. Gdyby mogła Pani spełnić swoje jedno marzenie, co by to było? (I nie mówimy o magicznej różdżce, która sprawi, że na świecie zapanuje pokój, czy że wszyscy będą zdrowi.. jakieś namacalne, możliwe do spełnienia marzenie! )
    2. Gdyby mogła poznać Pani jedną dowolną osobę, żyjącą, bądź tez już nie - z kim chciałaby Pani porozmawiać?
    3. Jaką bajkową postacią chciałaby Pani być i dlaczego?

    Pozdrawiam :)

    annabachor@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. 1. Czy zdarzył się dzisiaj jakiś moment, który spowodował uśmiech na Pani twarzy?
    2. Motto jakim kieruje się Pani w swoim życiu to..?
    3. Jakie jest pierwsze wesołe wspomnienie z Pani dzieciństwa?

    Serdecznie pozdrawiam!
    Alicja
    alkatraz007@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam pytanie. Czy skończy Pani dla mnie tę powieść obyczajową, która zalega w szufladzie?
    PS. Ja juz na nią czekam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiedziała Pani, że rozmowy z dziećmi są bardzo inspirujące i zapisuje sobie Pani ich pytania bądź odpowiedzi. Jak brzmiało pytanie, które totalnie zwaliło Panią z nóg, najbardziej utkwiło w pamięci (z różnych względów - było bardzo dojrzałe jak na dziecięcy sposób myślenia, było przezabawne albo po prostu zupełnie nie wiedziała Pani co odpowiedzieć)?

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszego zapału do pracy :)
    edyta.cha@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest Pani bardzo aktywną, tryskającą energią kobietą. Jak wyobraża Pani sobie siebie jak staruszkę - usiądzie Pani wreszcie w fotelu i będzie zrzędzić, jak to plecy bolą, a jak nogi czy bardziej będzie Pani przypominać szaloną babcię Kajtka ;)?

    Pozdrawiam :)
    obliczarozy@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. :) zastanawiam się co Pni sadzi o...lepiej żyć z planem na każdą chwilę by żadnej nie zmarnować, czy tak żyć, by nie przegapić chwili, w której powinniśmy być aniołami, a plany traktować jak tło w obrazie?

    pozdrawiam:) - szymon6444@gmail.com

    OdpowiedzUsuń