Paulina Ptasińska wywiad
i konkurs
Paulina Ptasińska to
dwudziestopięcioletnia blondynka, mama dwulatka, która ma naprawdę wiele zajęć: kończy
studia, pomaga mężowi w prowadzeniu lokalu gastronomicznego i… spełnia się jako
autorka książek! Ma na swoim koncie co prawda dopiero jeden tytuł, ale zapowiada
niebawem kolejny, a w planach ma zapewne jeszcze wiele innych powieści.
Postaram się przybliżyć czytelnikom mojego bloga sylwetkę tej ciekawej debiutującej
autorki.
Przede wszystkim
chciałabym zacząć od pytania dotyczącego literatury, czy miłość do słowa
pisanego tkwiła w Tobie od zawsze? Ktoś Cię nią zaraził czy sama odkrywałaś
świat książek?
Mam wrażenie że od zawsze, chociaż pamiętam jak byłam małą
dziewczynką i mama zmuszała mnie do czytania lektur w podstawówce. Ta pasja
związana z książkami rozwijała się powoli od samego dzieciństwa z różnym stopniem
nasilenia, czytałam raz więcej, czasem mniej. Teraz nie wyobrażam sobie życia
bez książek. Odkryłam ten cudowny świat sama i teraz wszystkich do niego
serdecznie zapraszam.
Jak długo trwała
praca nad Twoją debiutancką powieścią „Wesele”? Czy pomysł pojawił się nagle? A
postaci-wymykały się spod kontroli, czy tworzyłaś je bez jakiegokolwiek trudu?
Napisałam Wesele w
miesiąc, cały pomysł powstał nagle i sama nie wiem, skąd się wziął. W ciągu paru
dni kreowałam całą historię i bohaterów w mojej głowie, całość spisałam w
punktach i później przepisałam w formie powieści. Wszystko w książce dzieje się
według wcześniejszego planu, więc nie miałam żadnych trudności, wręcz była to
dla mnie zabawa i odskocznia.
Czy powstanie
kontynuacja tej książki? Wiele wątków mogłoby potoczyć się dalej…
Do tej pory zaczęłam już dwie wersje drugiej części, ale
możliwości jest tak dużo, że ciągle wymyślam nowe i nie potrafię się zdecydować
na jedną opcję.
O czym będzie Twoja kolejna
propozycja literacka, uchylisz rąbka tajemnicy?
Druga książka to klasyczny romans dla kobiet, którego
akcja toczy się poza Polską. Osobiście
wydaje mi się że jest troszkę bardziej zabawna i interesująca, mam nadzieję, że
czytelnicy podzielą moje zdanie.
Jak tworzysz swoje
postaci? Opierasz się na kimś rzeczywistym czy raczej kreujesz swoich
bohaterów za pomocą własnej wyobraźni?
Rzadko opieram się na realistycznych postaciach ze względu
na to, iż może to być dla nich krępujące i nieprzyjemne. Do tej pory tylko jedna
wykreowana przeze mnie postać ma jakikolwiek związek z rzeczywistą osobą i mam
nadzieję, iż tak zostanie. Korzystam więc raczej z pokładów mojej wyobraźni, a
postaci tworzę względem potrzeb danej historii.
Jaka prywatnie jest
Paulina Ptasińska, jako mama?
Staram się być dobrą matką, ale czy jestem to zdecyduje
dopiero kiedyś mój syn, obawiam się jednak, iż rozpieszczam moje dziecko i nie
mogę się przed tym powstrzymać. Jestem bardzo zajętą osobą, ale na pierwszy
miejscu zawsze stawiam macierzyństwo.
O czym marzysz?
O małym domku na wsi, gdzie będę wychowywać gromadkę dzieci, gotować, czytać i
pisać książki.
Którą ze swoich
bohaterek uważasz za najciekawszą? Z którą najszybciej byś się zaprzyjaźniła?
Zdecydowanie Karola, gdyż jest niepoprawną optymistką. Staram się otaczać ludźmi wesołymi, ona właśnie taka jest. Poza tym postać babci Marysi, jest osobą, z
którą można o wszystkim porozmawiać i która zawsze dobrze doradzi… poza tym
piecze sernik.
Jak myślisz, czy
przyjaźń w pisarskim świecie jest możliwa? Czy można wyeliminować zazdrość, być
ponad nią i cieszyć się z sukcesów koleżanek po fachu?
Na dzień dzisiejszy nie znam osobiście żadnego pisarza ani
pisarki, a jeżeli któryś z polskich autorów odnosi sukces, patrzę na to
kategorii, jemu się udało, więc mi też może się udać. Zazdrość jest bardzo złym odczuciem i staram
się go unikać jak ognia, bo nie wnosi do życia nic dobrego. Możemy coś osiągnąć
tylko wtedy, kiedy nie będziemy się skupiać na innych… tylko na sobie.
Czy masz swojego
prywatnego „pierwszego krytyka”? Osobę, która pomaga, radzi, czyta dopiero co
napisany tekst? Potrzebujesz kogoś takiego?
Nie mam nikogo takiego, moje teksty są czytane dopiero po
premierze książki lub w przypadku
artykułów dopiero kiedy ukazuje się gazeta.
Nie pokazuję nikomu teksów, zanim nie zostaną zaakceptowane przez danego
wydawcę lub redaktora.
Zastanawiam się, jak
zareagowali najbliżsi, znajomi, przyjaciele, gdy dowiedzieli się o Twoim
debiucie? Czy cokolwiek to zmieniło w relacjach między Wami?
Rodzina była raczej mile zaskoczona, zwłaszcza, że zawsze
powtarzałam, iż będę pisarką. Trochę się ze mnie wtedy śmiali, ale teraz chyba są
nawet ze mnie dumni. Co do znajomych,
większość jest w szoku. Mnóstwo ludzi, którzy nie znają mnie dobrze nawet nie
podejrzewali mnie o czytanie, a co dopiero pisanie książek, przecież jestem
blondynką, która uwielbia chodzić w szpikach. To jakiś absurd!
Z którą z bohaterek
„Wesela” mogłabyś się utożsamić, czy któraś z nich otrzymała cechy Twojego
charakteru?
Myślę, że każda po trochę, nie ma konkretnej osoby, z którą
bym się utożsamiała. Przykładowo Alicja sprawia wrażenie poważnej i upartej, to
zdecydowanie moje cechy, za to Karola uwielbia ciuchy, to też wiąże się ze mną,
Anka z kolei marzy o rodzinie i dzieciach.
Każdej postaci dałam trochę z siebie.
Sama uwielbiasz
czytać. Jakie książki najbardziej?
Takie jakie piszę. Głównie romanse dla kobiet, od tradycyjnych, przez historyczne, po
erotyczne. Co wiele osób śmieszy.
Czasami sięgam też po fantastykę, rzadziej po kryminały, zdarza mi się
od czasu do czasu przeczytać jakąś poważną lekturę.
Co myślisz o
spotkaniach autorskich, czy dobrze jest nawiązać kontakt z czytelnikiem?
Otrzymujesz wiadomości od osób, które czytały „Wesele”?
Jedyne moje doświadczenia w tej materii to spotkania z
dziećmi w szkołach, odnośnie pisarstwa i czytania książek, rozmawiałam też z
wieloma ludźmi o mojej książce. Muszę jednak szczerze przyznać, że nie wiedzieć
czemu, jest to dla mnie trochę krępujące.
Jak radzisz sobie z
krytyką, a może Twoja powieść jak dotąd zbiera same pochlebne opinie?
Czy bierzesz sobie do serca uwagi innych?
Czy bierzesz sobie do serca uwagi innych?
Odpukać w drewno niemalowane, nie spotkałam się do tej pory
z jakąś totalną krytyką, zazwyczaj wypominane są małe błędy, które oczywiście
biorę sobie do serca, jestem debiutantką, dopiero się uczę. Choć przyznaję że źle znoszę wszelkiego
rodzaju krytykę i bardzo się jej boję.
Czego chciałabyś
nauczyć swoje dziecko? Czy masz zamiar zarazić go pasją do książek?
Chciałabym, żeby moje dzieci dużo czytały, choć wydaje mi się
że ta pasja rodzi się w człowieku sama. Poza tym chciałabym nauczyć je wszystkiego,
czego tylko można, sami później wybiorą, co lubią najbardziej.
Czy w Twoim otoczeniu
ludzie czytają? Ja również mieszkam w niewielkiej społeczności i ze smutkiem
stwierdzam, że niewiele jest osób, które znajdują czas na lekturę, nad czym
bardzo ubolewam.
Zgadzam się z tym, w moim otoczeniu także ludzie, którzy
czytają należą do rzadkości, chociaż muszę przyznać, iż z biegiem czasu wydaje
mi się, że jest coraz lepiej. Mimo wszystko uważam, iż ludzie za mało czytają,
nie zdają sobie sprawy z tego jak wiele korzyści płynie z czytania.
Dziękuję za rozmowę i
z niecierpliwością czekam na kolejną książkę z Twoim nazwiskiem na okładce.
KONKURS:
1. Organizatorem konkursu jestem ja, a nagrodę w postaci książki Pauliny Ptasińskiej ufundowało Wydawnictwo Novae Res wraz z autorką, za co bardzo dziękuję.
2. Zabawa rozpoczyna się dzisiaj, 4 maja i potrwa do 14 maja, do godziny 24:00.
3. Wyniki pojawią się na moim blogu, w formie notki, w ciągu trzech dni roboczych od momentu zakończenia konkursu.
4. Zwycięzca zobowiązany jest napisać do mnie w treści maila podając adres, pod który mam wysłać książkę. W temacie wiadomości wystarczy napisać: Wesele, mój adres e-mailowy to: asymaka@o2.pl
5. Pytanie konkursowe brzmi: Jak wyobrażasz sobie idealne oświadczyny?
5. Pytanie konkursowe brzmi: Jak wyobrażasz sobie idealne oświadczyny?
Pod tym postem proszę podać odpowiedź na to pytanie, w komentarzu. Proszę o podpisanie się imieniem lub pseudonimem, szczególnie, jeżeli nie posiadacie konta na bloggerze.
6. Jeżeli zwycięzca konkursu nie poda mi swoich danych w ciągu trzech dni od daty ogłoszenia wyników, wybiorę kolejnego szczęśliwca.
7. Jeżeli ktokolwiek ma ochotę, może udostępnić ten konkursowy post, za co będę oczywiście jak zawsze niezmiernie wdzięczna.
Tutaj jest recenzja tej powieści na moim blogu: http://asymaka.blogspot.com/2014/03/wesele-paulina-ptasinska.html.
A tu link do strony autorki: https://www.facebook.com/weseleptasinska
Pozdrawiam i życzę dobrej zabawy przy wymyślaniu odpowiedzi, sama już się rozmarzyłam ;)
Zapomniałabym, do 11 maja trwa na mojej stronie konkurs. Do wygrania egzemplarz książki, której Pisaninka patronuje! https://www.facebook.com/photo.php?fbid=633748933362523&set=a.471852652885486.1073741828.459786130758805&type=1&stream_ref=10
A jutro na blogu przedpremierowa recenzja trzeciej części Milaczka Magdaleny Witkiewicz. Dziękuję za wszystkie polubienia, obserwowanie mojego bloga i udostępnienia. Dodajecie mi wiary, że to co robię ma sens. Pozdrawiam cieplutko :))))
Moje idealne oświadczyny jeszcze przede mną ale mam nadzieję że już niedługo :) więc jak na razie moge poszaleć wyobraźnią :P Jak ukochany trafi w móje marzenia o tym dniu to sie pochwalę :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że byłabym zachwycona pięknym otoczeniem i wtedy nawet pora roku nie gra roli, tylko my i nikt więcej, natura, jakaś plaża albo hotel w stylu romantycznym, pałacowym, i ja jako księżniczka :) pyszna kolacja, wino i on klękający i ta moja głupia mina i brak słów, i jego mina bo nie wie czy się zgadzam czy nie :P bo już raz tak było w pierwszy dzien naszego związku :P. a potem spacer brzegiem morza, ktoś grający na gitarze, on wpatrzony we mnie i ja wpatrzona w pierścionek i nie wierząca że to już :) że od dziś zmienia się moje życie. ahh :*
Moje idealne oświadczony wyobrażam sobie Tak: Jesteśmy nad Wisłą w Krakowie jest wieczór, wino wiśnie, on w pewnym klęka i mówi Czy zostaniesz moją żoną, a potem pocałunki idziemy do hotelu, a tam na łóżku z róż serce. Anna
OdpowiedzUsuńIdealne oświadczyny miały miejsce 20 lat temu. Nie będę ich opisywać, bo musiałabym zacząć: "Dawno, dawno temu..."
OdpowiedzUsuńBajka ta trwa do dziś.
sylwiam720@gmail.com
Na to pytanie odpowiem jak każda przedstawicielka płci (prze)pięknej, która nie wie czego chce, ale chce to dostać jak najszybciej. Oświadczyny idealne powinny być więc:
OdpowiedzUsuń- romantyczne, ale całkiem na poważnie,
- spontaniczne, ale dokładnie zaplanowane,
- prywatne i kameralne w otoczeniu jak największej ilości bliskich mi osób,
- w jakiejś elegnckiej restauracji pod nocnym, gołym gwiaździstym niebem,
- ze skromnym i ascetycznym pierścionkiem z wielgachnym brylantem,
- z mężczyzną o złotym sercu, który będzie dla mnie najlepszym przyjacielem i namiętnym kochankiem.
Tak sobie wyobrażam moje idealne oświadczyny. Jeśli komuś wydadzą się ciut nierealne, to w ostateczności wystarczy mi punkt ostatni - i też będzie idealnie :)
Pozdrawiam :)
Aga Ś
sliwinaga@gmail.com
Idealne oświadczyny... dla każdego znaczy to coś innego...jedni chcą kameralnie, inni hucznie...moje idealne miały miejsce 3 lata temu...kompletnie się nie spodziewałam...pojechaliśmy z moim partnerem na romantyczną kolację:) była to nasza pierwsza rocznica:) pogoda była co najmniej okropna...czarne niebo i wichura...mój luby dostał ochrzan, że się nie odzywa (biedny zestresowany był) zjedliśmy kolację i zaprosił mnie do siebie...wchodzę wielki bukiet czerwonych róż...i On padający na kolana...zaskoczenie na maxa...a ja głupia zaczęłam się śmiać... kilka dni później okazało się, że jestem w ciąży...więc była to piękna rocznica, oświadczyny i nowe życie:) teraz mamy wspaniałą córeczkę/ mdziegielewska@onet.pl
OdpowiedzUsuńIdealne Oświadczyny... idealne oświadczyny... hmmm myślę, ale nie znam odpowiedzi w prost na to pytanie. Ja osobiście nie przeżyłam takich oświadczyn (jeszcze), mimo iz mam już dwójkę dzieci, a z moim partnerem tak jakoś nie mieliśmy okazji sie nad tym zastanowić... tak w prawdzie to ja nie miałam, ale mam nadzieję że w jego głowie jakaś taka myśl kiełkuję, ale jestem kobietą i mam wyobraźnie i marzenia, lecz również nie jestem bardzo wymagająca i nie potrzebuje romantycznej kolacji przy świecach i ukrytego pierścionka, czy skoku ze spadochronu zakończone tym ważnym pytaniem. Wystarczyło by mi spontaniczność w domowym zaciszu... np. jak by tak wieczorem gdy siedzę w moim kąciku czytelniczym zaskoczył mnie tym pytaniem (przeszkadzając oczywiście w czytaniu książki) lub przy herbacie w letni wieczór w ogrodzie... mogę marzyć, ale co On zrobi? tego nie wiem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Weronika kruszynka1624@wp.pl
Zawsze wyobrażałam sobie idealny ślub i wesele, a nie oświadczyny, ponieważ liczę na to, że będą z zaskoczenia :) Ale można poruszyć wyobraźnię. I co widzę? Widzę gór, które spowiła mgła. Ja i on (na potrzeby konkursu nazwę go np. Michał) właśnie wyszliśmy z pensjonatu w Świeradowie Zdroju. Jest lato, ale wczesny ranek gwarantuje nam miły powiew wiatru. Idziemy tuz koło siebie, aby zdobyć szczyt - Stóg Izerski - naszą pierwszą wspólną górę. Wąskie chodniki nie pozwalają nam na to, aby trzymać się za ręce, ale, kiedy tylko wchodzimy na szeroki górski salak, nasze dłonie same na siebie napotykają. Idziemy równo, tuż obok siebie, rozmawiamy, śmiejemy się - dzielimy łzy, wzruszenia i radości.Wiem, że Michał jest dla mnie oparciem i nigdy nic tego nie zepsuje Wybieramy szlak trudniejszy, gdzie trzeba przejść przez mały górski strumyk - wciąż trzymamy się za ręce, nie pozwalając, aby to drugie upadło. Później idziemy ostro pod górę, ostrożnie stawiam stopy na ostrych kamieniach. Mijamy innych i mówimy im "dzień dobry", podtrzymując starą, dobrą tradycję. Jesteśmy już coraz bliżej szczytu. Możemy swobodnie się obrócić o spojrzeć na otaczający na świat. Wygląda, jakby nic nie znaczył, był nam poddany. Z ogromnego i niedostępnego w całości, stał się po prostu przestrzenią, którą możemy objąć wzrokiem. Michał delikatnie splata ręce wokół mojej talii, jego broda opiera się na moim ramieniu. Całuje mnie w szyję. Zapewnia mnie tym, jak bardzo mnie kocha. Przez całą drogę był przy mnie i podtrzymywał, abym nie upadła i nie poddała się podczas tej trudnej wędrówki. Teraz stoimy niemal na szczycie góry i czujemy, jakbyśmy byli panami tego wszystkiego, ale jednocześnie czujemy się odprężeni, nie znamy problemów codzienności. Jesteśmy wolni. Ruszamy dalej. Zostało nam kilkaset metrów. Nad głowami mija nas kolejka gondolowa w żółtych barwach. Jakaś dziewczynka macha do nas zza szyby. Uśmiechamy się i odmachujemy splecionymi rękoma. W końcu widzimy też brązowe schronisko i jesteśmy z siebie dumni. Michał idzie zamówić coś do picia, a ja podchodzę do lornetki, aby znaleźć miejsce, w którym śpimy. Wrzucam do maszyny dwa złote i zaczynam wyprawę po panoramie, kiedy w końcu znalazłam to, czego szukałam, czuję oplatające mnie ręce. Odrywam, więc wzrok od sprzętu i patrzę, co się dzieje. Znów czuję jego brodę na moim ramieniu. Tuż przed moją twarzą Michał trzyma malutkie czerwone pudełeczko. Powoli je otwiera, pytając, czy zostanę jego żoną. A co ja na to, że oczywiście :) Rzucamy się sobie na szyję w szalonym wirze i namiętnie całujemy. Taka historia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, joanna.r10@autograf.pl
Idealne oświadczyny to te które miały miejsce. Mój mąż oświadczył mi się w czasie burzy,kiedy wyłączyli prąd. Zamiast uroczystej kolacji były kanapki i świece. Burza szalała,a on wyjął pierścionek. I teraz wspólnie idziemy przez życie. Ewa Udała
OdpowiedzUsuńJuż ten komentarz tu pisałam, nie pojawił sie :(
OdpowiedzUsuńJestem w dziwnej sytuacji życiowej. Kiedyś to ja pompowałam głowe mojego chłopaka, że absolutnie nie chce ślubu. Nie mam dobrych przykładów wokół, myślałam, że nie bedzie mi to do niczego potrzebne, że nic nie zmieni. Mój chłopak uparcie mówił "Bedziesz moją żoną!", "Jeszcze zobaczymy" odpowiadałam przekornie. Zamieszkaliśmy razem.
Od jakiegoś czasu pomieszało mi sie w głowie, to ja chciałabym i nie moge sie doczekac na błyszczace cacuszko na moim palcu, chłopak milczy w tej kwestii.
Mam co chciałam ;))
Naciskac nie bede, bo chciałabym by to była sytuacja jasna - On chce tego tak samo jak i ja...
Może sie doczekam :)
A jak miałoby to wygladac? Nie musi byc idealnie! Oby mnie zaskoczyło.
Czesto zdażało mi sie intuicyjnie wyczuc, że chłopak cos dla mnie szykuje. Twierdził, że nie idzie mi zrobic niespodzianki.
Wiec właśnie na tym mi zależy - totalne zaskoczenie + odrobina romantyzmu = TAK :)
zabulec6@interia.pl
Moje idealne oświadczyny? Miały miejsce rok temu w Gdyni :)
OdpowiedzUsuńMój chłopak obiecał mi, że pojedziemy do mojej przyjaciółki, która mieszka nad morzem. Wybraliśmy nocny pociąg, więc po męczącej podróży o 4 rano znaleźliśmy się w Gdyni. Udaliśmy się na plażę, znaleźliśmy miejsce, usiedliśmy i tak sobie czekaliśmy na wschód słońca... W końcu przyszedł, ale trochę lichy, słońce jakby się schowało za chmurami, wtedy mój chłopak uklęknął przede mną, słońce zaczęło pięknie wschodzić, oświetlając nasze postaci... W oddali słychać było tylko szum morza... Nigdy nie myślałam, że tak będą wyglądać nasze oświadczyny, były idealne, romantyczne i najpiękniejsze :)
kate.meres@gmail.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmm... tyle wersji oświadczyn mam w głowie, że mogłabym otworzyć jakąś poradnię dla mężczyzn w tej kwestii :)
OdpowiedzUsuńAle jeśli mam się zdecydować na jedne - te idealne wręcz, to nie będzie z tym problemu.
Jesteśmy na meczu naszej ukochanej drużyny piłkarskiej z drużyną nam zaprzyjaźnioną, śpiewamy przyśpiewki całe 90 minut. Pod koniec tego czasu mój D. stwierdza, że koniecznie musi iść siku (co normalnie nie ma szans mieć miejsca). Po końcowym gwizdku pojawia się na murawie wśród piłkarzy z mikrofonem w jednej ręce, z bukietem kwiatów w drugiej. Woła mnie do siebie, podchodzi po mnie jeden z piłkarzy, aby ochrona przepuściła mnie przez bramkę na murawę. Podchodzę, dostaję kwiaty, D. klęka na kolano, wyciąga małe, czerwone pudełeczko, otwiera, zadaje magiczne pytanie i czeka. Oczywiście ja na pewno bym się popłakała, ale szybko odpowiedziała TAK, pocałunki i pierścionek na palec. :) Kibice biją brawo, a piłkarze podchodzą do nas, gratulują i dają nam w prezencie szal naszego klubu z wyszytymi naszymi imionami oraz z autografami całej drużyny. :D
Kasia Miroś
kasiam32@wp.pl
Idealne oświadczyny? Nie ważne, gdzie, nie ważne, kiedy. Może być w pięknej restauracji, może być na łące, w blasku świec, czy podczas ulewy, latem, czy zimą, z kwiatami, czy bez - najważniejsze, bym w oczach oświadczającego się widziała to "coś" - bezgraniczną miłość, wyczekiwanie, nadzieję.. Z oczu można wyczytać wszystko. idealne oświadczyny byłyby wtedy, gdybym patrząc w nie nie miałam żadnych wątpliwości - kocha mnie, będzie się o mnie troszczył. I w blasku tych pełnych nadziei oczu zobaczyłabym jedno - JESTEM SZCZĘŚLIWA....
OdpowiedzUsuńTak, to byłoby idealne!
pozdrawiam,
Ania
Nie wyobrażam sobie oświadczyn i nie chcę wyobrażać. Wolę być totalnie zaskoczona inwencją twórczą partnera, żebym buzię z wrażenia otworzyła, oczy wytrzeszczyła, a po chwili oszołomienia i zdumienia wydusiła ciche TAK, by zaraz wrzasnąć na całe gardło: TAK!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńmartucha180@tlen.pl
Rzadko ubieram sukienki, ale tego dnia chciałabym wyglądać wyjątkowo, czuć się pięknie i kobieco. Niby niczego się nie spodziewam, ale na oświadczyny czekam od kilku miesięcy, więc każdą randkę traktuję jako potencjalną szansę na otrzymanie upragnionego pierścionka. Wolę być choć odrobinę przygotowana, bo niespodzianki nie zawsze dobrze na mnie wpływają i moja reakcja mogłaby przerazić mężczyznę ;)
OdpowiedzUsuńTen dzień nie wróżył jednak romantycznych wyznań. Kazał mi się ubrać wygodnie, żeby szpilki nie przeszkadzały mi podczas długiego spaceru górską wiejską ścieżką. Uwielbiam przyrodę, słońce, zieleń i zapach kwiatów, kocham zwierzęta i ich niezmąconą radość z tego, że żyją! Trasa nie jest łatwa, wzniesienia, strome wzgórza i miejscami kamienisty grunt. On pomaga mi szarmancko, co chwilę wyciągając rękę i ratując przed zsunięciem. Jest silny, a ja czuję się naprawdę bezpiecznie. Po jakiejś godzinie wreszcie docieramy na szczyt, widok zapiera dech w piersiach! Można rzeczywiście poczuć się panem świata...znaczy panią ;) Jesteśmy zmęczeni, ale nadal pozytywnie nastawieni i szczęśliwi z wspólnie spędzonego czasu. Nie pozwala mi długo posiedzieć, ujmuje mą dłoń i delikatnie prowadzi w kierunku kwitnących dziko bzów. Za nimi rozłożony jest koc i przygotowany wspaniały piknik! Kiedy to wszystko zrobił?! Patrzy na mnie z tajemniczym uśmiechem. Z kosza wyciąga kieliszki i szampana. Wreszcie klęka i z błyszczącymi oczami prosi, abym towarzyszyła w jego podróży po ścieżkach życia, aż po jego kres! Jednak mnie zaskoczył! Dobrze wie, że nie odmówię. KOCHAM GO!!!
Pozdrawiam
edyta.cha@wp.pl
Jestem totalną przeciwniczką schematów,stereotypów i wszystkiego za czym gonią inni dlatego nigdy nie miałam parcia na jakieś oświadczyny przy rodzicach,wybieranie obrączek i biała suknia i jak pokazuje życie chyba sprawdza się moja teoria.Większa część moich znajomych co przysięgaly przy ołtarzu już dawno są po rozwodach w kolejnych zwiazkach próbują układać sobie wszystko od nowa.Już dwadzieścia lat temu gdy powiedziałam w domu,żeby na mnie nie liczyli z jakimś wygłupem co do ślubu w kościele to wywołałam ogólną dyskusję w mojej rodzinie,ale dumna jestem z siebie,że mam odwagę iść własną drogą.A jedyne zaręczyny o jakich marzę to zaręczyny mojego małego synka i zeby mi starczyło sił na wychowanie go na fajnego faceta i abym zdążyła poznać jego partnerkę i gdy zechcą iść razem to może on padnie przed nia na kolana i ja niepoprawna romantyczka poryczę się jak bóbr...Na takie chwile warto czekać i wierzyć w głębi ducha,że miłość jednak jest i zapuka do drzwi naszego dziecka tylko po to,żeby tam pozostać na zawsze i uszczęśliwić starą matkę,ależ z tego byłby piękny wzruszający film...Elucha
OdpowiedzUsuńeluchi1974@o2.pl