wtorek, 6 maja 2014

Victoria Gische Kochanka królewskiego rzeźbiarza

Szukając informacji na temat autorki natknęłam się na kilka zdań, które rozbawiły mnie i pokazały dystans, jaki ma do swojej osoby Victoria Gische, dlatego pozwolę sobie zacytować to, co znalazłam:

"Z wykształcenia i zamiłowania historyk, a może idąc za modą powinnam napisać, historyczka. Obawiam się jednak, że bardziej może się to kojarzyć z histeryczką, a tego pragnę uniknąć, dlatego zostanę przy starym dobrym 'historyku'."


Gdy czytałam książkę zatytułowaną "Kochanka królewskiego rzeźbiarza" zastanawiałam się wielokrotnie, skąd tak duża wiedza na temat historii Starożytnego Egiptu u autorki. Okazuje się, że to zarówno jej zawód, jak też pasja. Wspaniale jest łączyć te dwie dziedziny życia, sama wiem sporo na ten temat. 
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to tytuł tej powieści. Nasuwa błędne przekonanie, że to po prostu romans, a wcale tak nie jest. Ta opowieść jest czymś więcej niźli tylko tanim romansidłem, jakich pełno możemy znaleźć na półkach księgarskich. To świetnie skonstruowana, rewelacyjnie opowiedziana historia życia kobiety bardzo samotnej i nieszczęśliwej. Nie ma tu ani odrobiny nudy, autorka naprawdę dobrze przygotowała się do tematu, jak też potrafiła zaciekawić, zaintrygować, zaskoczyć mnie jako czytelnika. 

Poznajemy tu młodego rzeźbiarza Dżehutimesa, który zakochuje się w Juni. Ona z kolei, zwana przez większość Nefretete lub jak sama woli, Tatu-Hepą, jest w gruncie rzeczy kobietą nieszczęśliwą, zagubioną i samotną. Najbardziej ciekawiły mnie właśnie emocje, odczucia, myśli królowej, ale też jej małżonka, którego nie potrafiłam zrozumieć, zaakceptować jego decyzji. 
Wspomnienia naszej bohaterki opowiedziane są w sposób zajmujący, czyta się je naprawdę szybko, z wielkim zainteresowaniem. Oprócz tego autorka oddała moim zdaniem bardzo realistycznie i przekonująco rzeczywistość tamtych czasów, stroje, wierzenia, różnice pomiędzy poszczególnymi warstwami społecznymi, dążenie do władzy, intrygi, okrucieństwo i wreszcie zmiany religijne, jakie wówczas nastąpiły. Szybkość, z jaką budowano, materiały, z których w tak prędkim czasie powstawały całe miasta, fakty, na których opiera się przecież książka, prawda historyczna, to wszystko są ogromne atuty tej powieści. Wybory, przed jakimi stanąć musieli bohaterowie, często trudne i nie do pozazdroszczenia, wielka miłość, jaka przypada im w udziale, przyjaźń, to właśnie znajdziemy w tej historii. Pasjonować się będziemy losami głównych postaci, ale też tych pobocznych, epizodycznych, przeniesiemy się na tych kilkaset stron w świat zupełnie nam obcy, pozornie inny od naszego, daleki... a jednak szybko zdamy sobie sprawę z tego, że uczucia i emocje nie zmieniły się pomimo upływu tak długiego okresu czasu. Ludzie tak samo wtedy, jak i teraz potrafią kochać, nienawidzić, zazdrościć, marzyć, pragnąć z całych sił. 

W pierwszej wersji tytuł książki miał brzmieć: "Kochałam Dżehutimesa". Według mnie byłby on o wiele lepszy od ostatecznego, ponieważ jest bardziej subtelny, niejednoznaczny, tajemniczy. 

Fascynuje nas ten dawny świat, jego bogactwo, nierozwiązane zagadki, pytania, które pozostają bez odpowiedzi. Dzięki autorce stał się on nam bliższy, niemalże na wyciągnięcie ręki. Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, nie spodziewałam się po niej tak wielu emocji. Uważam, że warto przeczytać "Kochankę królewskiego rzeźbiarza" i polecam ją jak najbardziej. 


Dziękuję wydawnictwu Bellona, jak też samej autorce książki, za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.


5 komentarzy:

  1. CHętnie przeczytam te powieść, bo starożytny Egipt mnie fascynuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja rowniez chetnie przeczytam. Interesuje sie historia - za rok matura, warto poszerzac wiedze przez przyjemnosci :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja właśnie jestem w trakcie czytania.Mam nadzieję, że mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój opis historyczny Egiptu to powieści Roberta Gravesa - postaram się
    przeczytać.Lubię tak swobodnie zanurkować w przeszłości.

    OdpowiedzUsuń