Dzień z książką.
Koneser Joanna Opiat-Bojarska.
Fragment trzeci.
Koneser Joanna Opiat-Bojarska.
Fragment trzeci.
"Ptaki wydawały się nie zauważać poruszenia wokół znaleziska. Ćwierkały w oddali przyjemnie i głośno, jakby chciały zademonstrować przyjezdnym, że ptasie trele na żywo są o wiele lepsze niż jakiekolwiek relaksujące 'odgłosy lasu' nagrane na płytach i sprzedawane mieszczuchom.
Przyjemny cień drzew zachęcał do położenia się na ziemi i zaczerpnięcia energii z naturalnego źródła. Gdzieniegdzie przez konary drzew przedzierały się ostre promienie słoneczne.
Miejscowy policjant Jerzy Franek, który dotarł na miejsce oględzin z komisariatu w Kórniku, szturchnął kolegę po fachu.
-Patrz, kryminalni już są.
-Podarować sobie nie mogli, co?
-No.-Funkcjonariusz splunął przed siebie.-Jakbyśmy sami sobie nie poradzili... Pieprzona Jedynka.
Energicznym krokiem zbliżał się do nich policjant z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej. Franek udał serdeczność:
-Witamy Poznań!
-Witam, podkomisarz Burzyński.-Przemysław przywitał się z lokalnym funkcjonariuszem krótkim uściskiem dłoni.-Witam. A to jest posterunkowy...
Odwrócił się, żeby przedstawić Michała Majewskiego, ale ten tkwił jeszcze przy samochodzie, odwrócony do reszty towarzystwa plecami, więc dalsza prezentacja nie miała sensu. Burzyński przeszedł do konkretów.
-Co tu mamy?-Rozejrzał się.
-Przyszło zgłoszenie telefoniczne, podjechaliśmy na miejsce zdarzenia-referował Franek.-Potwierdziliśmy zgłoszenie i zabezpieczyliśmy miejsce do waszego przyjazdu.
Mężczyźni stali nad znaleziskiem. Na mchu leżał szkielet człowieka. Postać miała rozpostarte ręce i nogi. Już na pierwszy rzut oka widać było, że kościec jest niepełny. Brakowało dużej części dłoni i fragmentów stóp."
Przyjemny cień drzew zachęcał do położenia się na ziemi i zaczerpnięcia energii z naturalnego źródła. Gdzieniegdzie przez konary drzew przedzierały się ostre promienie słoneczne.
Miejscowy policjant Jerzy Franek, który dotarł na miejsce oględzin z komisariatu w Kórniku, szturchnął kolegę po fachu.
-Patrz, kryminalni już są.
-Podarować sobie nie mogli, co?
-No.-Funkcjonariusz splunął przed siebie.-Jakbyśmy sami sobie nie poradzili... Pieprzona Jedynka.
Energicznym krokiem zbliżał się do nich policjant z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej. Franek udał serdeczność:
-Witamy Poznań!
-Witam, podkomisarz Burzyński.-Przemysław przywitał się z lokalnym funkcjonariuszem krótkim uściskiem dłoni.-Witam. A to jest posterunkowy...
Odwrócił się, żeby przedstawić Michała Majewskiego, ale ten tkwił jeszcze przy samochodzie, odwrócony do reszty towarzystwa plecami, więc dalsza prezentacja nie miała sensu. Burzyński przeszedł do konkretów.
-Co tu mamy?-Rozejrzał się.
-Przyszło zgłoszenie telefoniczne, podjechaliśmy na miejsce zdarzenia-referował Franek.-Potwierdziliśmy zgłoszenie i zabezpieczyliśmy miejsce do waszego przyjazdu.
Mężczyźni stali nad znaleziskiem. Na mchu leżał szkielet człowieka. Postać miała rozpostarte ręce i nogi. Już na pierwszy rzut oka widać było, że kościec jest niepełny. Brakowało dużej części dłoni i fragmentów stóp."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz