poniedziałek, 18 maja 2015

Karolina Wilczyńska. Zaplątana miłość Stacja Jagodno tom pierwszy




Wielu z Was myślało zapewne, że weekend spędziłam na Warszawskich Targach Książki. Nie jest to jednak do końca prawdą. Wybrałam się bowiem do Jagodna, a właściwie do maleńkiej miejscowości oddalonej od Jagodna o 1,5 kilometra. Tam spędziłam część sobotniej podróży do domu, niedzielnej nocy i dzisiejszy poranek. Powiem Wam szczerze, że wcale nie miałam ochoty wracać do mojej codzienności. Rozstawać się z bohaterami nowej serii napisanej przez Karolinę Wilczyńską.
Urzekła mnie Jej "Ta druga", która, o ile dobrze pamiętam jeszcze w tym roku doczeka się wznowienia, kibicowałam głównej bohaterce "Jeszcze raz, Nataszo", zresztą tej ostatniej książce patronowałam medialnie. Muszę się jednak przyznać do tego, że najnowsza powieść budziła we mnie pewne obawy. Wydawało mi się, że będzie to cukierkowa i mocno idylliczna historia, z niebywale pozytywnymi postaciami, urokliwymi miejscami, sami rozumiecie, słodko, słodko i jeszcze raz słodko... Prawdą jest, że takie książki czytuję, ale ponieważ ukazuje się ich ostatnio zatrzęsienie, staram się wyszukiwać nieco ambitniejsze powieści, które pozwolą mi na chwilę zadumy i zastanowienia. Cenię publikacje, które dają do myślenia, wzbudzają we mnie nie lada emocje, wyciskają z moich oczu łzy, z których bohaterami mogę się utożsamiać.

Jak już wspomniałam przenosimy się w okolice Jagodna, a przynajmniej tak nam się wydaje za sprawą tytułu, okładki, czy opisu znajdującego się na okładce. Nie jest to jednak do końca opowieść o jakże urokliwym miejscu gdzieś w górach, to bardziej historia kobiety, która jest zagubiona i przemęczona. Jej życie nie jest pełne chwil idealnych, spokojnych, beztroskich. Ma spore kłopoty z córką, którą wychowuje samotnie, z matką, która starała się wychować ją na osobę chłodną i pozbawioną uczuć pozytywnych. Okazywanie emocji nie było w domu rodzinnym Tamary na porządku dziennym. Zresztą ów dom skrywa, zdaje się, niejedną tajemnicę.
W Tamarze zostaje zasiane ziarno niepewności. Podczas pobytu na prowincji, gdzie zadaniem kobiety jest tworzenie pozytywnego wizerunku pewnego lokalnego polityka, okazuje się, że uczestnicy spotkania zaczynają atakować właśnie ją, oceniając jako osobę, która nie odwiedza kogoś bliskiego.

"Ja dobrze panią pamiętam, jak tu przyjeżdżała z matką. Wiadomo, jak dzieciaka na lato podrzucić, to wtedy rodzina na wsi dobra. Ale jak pomóc by trzeba, to już się o starej zapomni-rozejrzał się po twarzach zebranych i widząc potakujące głowy, kontynuował jeszcze śmielej.-Teraz z miasta przyjechała, żeby swoje interesy tu robić, bo pieniądze pewnie czuje. A nie wiadomo, czy Marciszowa opał na zimę ma za co kupić. Wstyd!" [1]


Tamara naprawdę nie rozumie, co wspomniana Marciszowa ma z nią wspólnego, dlatego nie wie, jak ma się bronić. Zaistniała sytuacja nie nastawia społeczności przychylnie ani w stosunku do niej, ani do kandydata na wójta. Od tego właśnie fragmentu zaczyna się ta pasjonująca i jakże intrygująca powieść.
Autorka przedstawia nam poszczególnych bohaterów, a są nimi oczywiście Tamara, jej córka Marysia i pani Marciszowa ze wsi Borowa. Dwie pierwsze kobiety mieszkają w Kielcach i to tam głównie rozgrywa się akcja niniejszej powieści. Na prowincję jednak ciągnie zarówno nas, czytelników, jak i naszą zapracowaną Tamarę. Jakieś mgliste wspomnienia z dzieciństwa zaczynają zaprzątać myśli głównej bohaterki. z kolei jej córka, szesnastoletnia Marysia, nie potrafi odnaleźć się w szkolnej społeczności. Powoduje to u nastolatki bunt i prowadzi do sytuacji nie do pozazdroszczenia. Każda matka dorastającego dziecka rozumie Tamarę doskonale i na pewno podobnie jak ona odczuwa wielkie wyrzuty sumienia. Bo jak znaleźć czas dla jedynej córki, jeżeli w pracy wymagają od niej stuprocentowego zaangażowania, a sprzeciwić się szefowi nie można z uwagi na to, iż trzeba zapewnić wikt i opierunek nie tylko sobie? O dobrze płatne zajęcie w Kielcach wcale nie jest tak łatwo...

Na horyzoncie pojawia się pewien pan, więc Tamara ma coraz mniej czasu, a coraz więcej zobowiązań. Jak rozwinie się znajomość z mężczyzną? I kim jest Marciszowa? Czy Marysia zrozumie, że mama chce tylko i wyłącznie jej dobra?

Serdecznie polecam podróż do Jagodna. Książkę czyta się bardzo dobrze, ponieważ napisana jest językiem przystępnym i barwnym. Poruszone w niej problemy dotyczą wielu z nas. Sympatyzujemy z bohaterami, trzymamy za nich kciuki, jesteśmy ciekawi, jak potoczą się ich losy, jak zakończy się ta opowieść. Jakby tego wszystkiego było mało rozsmakujemy się w konfiturze z fiołków, która pomaga na smutki wszelakie, skosztujemy tarty szpinakowej, którą uwielbia Tamara, a nawet samodzielnie przygotujemy wyżej wymienione pyszności, ponieważ znajdziemy przepisy na nie na końcu książki.

Powrót do Jagodna wskazany. Jesienią pojawi się kolejny tom. Czekam z niecierpliwością. Chętnie zajrzę ponownie do tego jakże urokliwego i pełnego ciepłego miejsca. Tutaj odnajdziemy spokój, szczęście, to, co gdzieś po drodze zagubiliśmy, o czym na długie lata być może zapomnieliśmy.  Warto spędzić czas właśnie tutaj. Zatrzymać się na chwilę.


[1] Karolina Wilczyńska "Zaplątana miłość. Stacja Jagodno", Wydawnictwo Czwarta Strona, 2015, s. 6

6 komentarzy:

  1. Niemal w tym samym czasie opublikowałyśmy recenzję ''Zaplątanej miłości'' :) Mnie też ta książka urzekła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam takie same myśli, że będzie to przesłodzona powieść typu wyjechała, zmieniła swoje życie i się zakochała, a w dodatku każdy ją ubóstwiał :) Fajnie, że to coś więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie książki. Zawsze cieszę się, że oprócz lekkiej lektury mogę w niej odnaleźć emocje :) Poszukam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały offtop. Ilekroć widzę Twoje komentarze to się uśmiecham. Chabrowa od nazwiska mnie tak w szkole przezywali :)

      Usuń
  4. Aniu jak tu znaleźć czas na te wszystkie wspaniałe książki? Ja też lubię przenosić się w inny świat, inną rzeczywistość a książki nam to umożliwiają.
    Ela Durka

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli kolejna pozycja dopisana do mojej listy... A ta stale się wydłuża! Ale na szczęście sukcesywnie zdobywam też i czytam kolejne pozycje :)

    OdpowiedzUsuń